Gritomundonomuro
Kiedy otrzymałam zadanie napisania komentarza do artykułu dotyczącego kultury Brazylii, zabrałam się żwawo do pracy. Zaczęłam przekopywać zarówno brazylijskie (internetowe) jak i portugalskie gazety w poszukiwaniu czegoś interesującego, czegoś niecodziennego. Jednak czego bym nie otworzyła, zewsząd krzyczał do mnie brazylijski karnawał. Nie było mi to na rękę, w końcu co intrygującego, tajemniczego można znaleźć w tym chyba najpopularniejszym i najczęściej omawianym wydarzeniu? Karnawał mówi sam za siebie: chodzi o zabawę, o pretekst do świętowania, chodzi o to, żeby było głośno i kolorowo. Nie tego szukałam.
Tajemnicę i śledztwo, których mi było trzeba, znalazłam w artykule „Gritomudonomuro”, zamieszczonym w miesięczniku Piauí. Tekst opowiada historię zaszyfrowania i odszyfrowania malowideł rozsianych po Rio de Janeiro, zdobiących mury w różnych częściach miasta. Ich autorka to Joana César, młoda artystka, która pomimo swojej skrytej natury postanowiła pokazać szerszej publiczności swoją twórczość, jednocześnie nie ujawniając nic z jej prawdziwego przesłania. W tym celu użyła specjalnego kodu, który sama stworzyła jako nastolatka, na wypadek gdyby jej wyznania i przeżycia zapisywane w pamiętniku trafiły w niepowołane ręce. Tysiące ludzi codziennie mijały tajemnicze malunki, nie wiedząc kto jest ich autorem, co znaczą, ba, często nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że mają do czynienia z zaszyfrowaną wiadomością! Dopiero jakiś czas temu, w wywiadzie dla brazylijskiej telewizji Globo, Joana César przyznała się do swojego dzieła i dała kilka wskazówek dotyczących ich rozszyfrowania.
Dzięki artykułowi poznajemy także niecodzienne podejście młodej artystki do swojej własnej twórczości. Wydawałoby się, że bardziej pociąga ją ukrywanie, maskowanie i szyfrowanie, niż sam proces tworzenia. Nieśmiałość wielokrotnie sprawiała, ze że zamalowywała swoje obrazy kolejnymi warstwami farby, czując przy tym ulgę nieporównanie większą niż ta, którą przynosiło wyrażanie swoich uczuć. Można powiedzieć, ze sztukę ukrywania opanowała do perfekcji.
Wyzwanie rzucone przez Joanę César podjął Paulo Orenstein, student i miłośnik matematyki, zachęcony przez jednego z profesorów.
Interesującą częścią artykułu jest opis metod wykorzystywanych przy pracach kryptograficznych (kryptografia to właśnie nauka zajmująca się szyfrowaniem i odszyfrowywaniem wiadomości). Aby poznać treść tekstu napisanego w nieznanym lub nieistniejącym języku, kryptografowie wykorzystują algorytmy matematyczne. W pierwszej kolejności „uczą” komputery wykonywania określonych czynności, aby mogły samodzielnie dokonać wszelkich koniecznych obliczeń. Tekst tłumaczy metodę wybraną przez Paulo Orensteina: polega ona na skojarzeniu najczęściej występujących w zakodowanym tekście par znaków z parami znaków najczęściej pojawiającymi się w języku, w którym wiadomość została oryginalnie napisana. W tym przypadku poszukiwanymi parami były te statystycznie najczęstsze w języku portugalskim. Analiza znanej brazylijskiej powieści Dom Casmurro wykazała, ze poszukiwanymi zestawami liter w przypadku języka portugalskiego są AS, RA e i OT.
Podążając tym tropem, młody matematyk wprowadzał kolejne dane do swojego systemu, mając nadzieje na rozwikłanie zagadki. Nie poddał się pomimo licznych niepowodzeń. Szukał pocieszenia w argentyńskiej przypowieści o mędrcu, który wtrącony do niewoli próbował rozszyfrować słowa swojego boga, zapisane w cętkach dzielącego z nim mroczną celę jaguara, którego dane mu było ujrzeć tylko przez kilka sekund, kiedy padło na niego światło z zewnątrz. Wytrwałość mędrca z opowieści była przykładem dla Paulo Orensteina. I jego cierpliwość została wynagrodzona. Jedna z konfiguracji w końcu przyniosła oczekiwany rezultat i w końcu mógł przeczytać ciągi liter, które po mozolnych przeróbkach zaczęły przypominać portugalskie zdania.
Kiedy tajemnica została rozwikłana, Paulo Orenstein nie do końca wiedział, co ze swoim odkryciem powinien zrobić. Jego oczom ukazały się bardzo prywatne i intymne zwierzenia młodej kobiety, często związane z seksualnością, wchodzeniem w dorosłość i trudnymi doświadczeniami wieku dorastania.
Ciekawe jest to, ze młody detektyw sam przyznaje, ze podjął się tego żmudnego zadania dla samej przyjemności rozszyfrowania kodu. Również po to, aby udowodnić, że matematyka ma wiele zastosowań – również w życiu codziennym – oraz że da się ja ją połączyć z innymi dziedzinami, takimi jak sztuka i językoznawstwo. Samo przesłanie malowideł nie do końca go interesowało, pytany o ich zawartość musiał odwoływać się wielokrotnie do swoich notatek.
Historia zaszyfrowanych wiadomości rozsianych po mieście Rio de Janeiro przypomniała mi moje wcześniejsze rozważania dotyczące karnawału. Uświadomiłam sobie, ze na karnawał właściwie też można spojrzeć jako na zaszyfrowany tekst, niezrozumiały dla nas na co dzień. Specjalistami zajmującymi się odczytywaniem ukrytych znaczeń kulturowych rytuałów nie są matematycy-kryptolodzy, ale antropolodzy. Znakami nie są litery i tajemnicze znaki, ale właśnie kolory, muzyka, gesty i wszystkie tradycje, które się z nimi wiążą. W codziennym zabieganiu nie zauważamy ich drugiego dna, tak jak mieszkańcy Rio nie zastanawiali się nad znaczeniem tekstów pisanych przez Joanę César. Rozejrzyjmy się dookoła. Wiele innych zjawisk również ma swoje tajemnice. Jeśli lepiej im się przyjrzymy, dostrzeżemy, że mają swoje ukryte znaczenie, głębszy sens. Pobawmy się w detektywów, czy to po to, żeby zrozumieć lepiej rzeczywistość dookoła nas, czy tak jak Paulo Orenstein – dla samej przyjemności szukania i dochodzenia do prawdy.