
Gdynia, czyli skąd wypływano do Brazylii
Większość osób, które choć trochę interesują się Brazylią na pewno wie, że Polonia w tym kraju jest trzecią największą Polonią na świecie, zaraz po tej w USA i Niemczech. Jej dokładna liczba jest nieznana, lecz szacuje, że jest to od 800 000 do 3 milionów osób.
Zdjęcie JP, źródło: Muzeum Emigracji w Gdyni
Mówi się także o kilku falach migracji. I choć pierwsi Polacy przybywali do Brazylii już wcześniej, to największa fala, tzw. „gorączka brazylijska” zaczęła się w 1890 r. Data ta jest nieprzypadkowa, Brazylia zniosła niewolnictwo dopiero w 1889 r., jako ostatni kraj w Amerykach i bardzo potrzebowała wówczas rąk do pracy. Była to więc emigracja głównie chłopska. Władze Brazylii prowadziły akcje przyciągające przybyszów z Europy, w celu zagospodarowania ziem, głównie na południu kraju. Polacy zakładali własne osady (takie jak np. Nova Dantzig), budowali szkoły, kościoły, tworzyli wspólnoty, pobierali się najczęściej między sobą i porozumiewali sie w języku polskim. Po 1938 r. sytuacja uległa znacznej zmianie, ze względu na decyzje ówczesnego prezydenta Getulio Vargasa, który rozpoczął proces tzw. nacjonalizacji, dążąc do pełnej adaptacji cudzoziemców. Mówi się, że głównym powodem prowadzenia tej polityki było przeciwstawienie się coraz bardziej szerzącym się wpływom niemieckim. Jednak prawo uderzało we wszystkie mniejszości. Wart wspomnienia jest np. dekret z 25 sierpnia 1939 r., na mocy którego należało wprowadzić w szkołach obowiązkowy język portugalski, historię i geografię tego kraju, zobowiązywano obywateli do wstępowania do stowarzyszeń patriotycznych (aby stworzyć jedną, wspólną świadomość narodową) oraz wcielano do wojska synów emigrantów. Ponadto zabraniano posługiwania się językiem innym niż portugalski w miejscach publicznych i dotyczyło to także np. kazań w kościołach.
Trzeba też przypomnieć, że nie wszyscy Polacy w Brazylii dobrze się odnaleźli, część, zwłaszcza najbiedniejszych, otrzymywała ziemie za darmo, lecz często o mniejszym areale niż obiecano, z dala od jakichkolwiek linii komunikacyjnych, czasami w środku lasów tropikalnych, które musieli karczować, zdani na siebie, cierpiący z powodu tropikalnych chorób. O ciemnej stronie losów emigracji brazylijskiej pisała m.in. Maria Konopnicka w „Pan Balcer w Brazylii”, Roman Dmowski, który spędził kilka miesięcy w Paranie krytykował bardzo słabą organizację Polonii, a Adolf Dygasiński postrzegał nawet polskiego chłopa w Brazylii jako niewolnika, ktory prędzej czy później trafi do pracy na plantacjach.
Biuro sprzedaży kart okrętowych w Bełżcu EKSPEDYUJE ROLNIKÓW Z RODZINAMI DO BRAZYLII I PARANY ZA DARMO, zdjęcie: Katarzyna Machnik, źródło: Muzeum Emigracji w Gdyni
Mapa sytuacyjna kolonii polskich w Brazylii, zdjęcie: Katarzyna Machnik, źródło: Muzeum Emigracji w Gdyni
Kolejna wielka fala emigracji do Brazylii to lata drugiej wojny światowej i okresu tuż po niej. Nie można nie wspomnieć o intelektualistach (m.in. o Julianie Tuwimie, o jego pobycie w Brazylii pisaliśmy tutaj). I wreszcie w latach tuż powojennych do Brazylii przybyło bardzo wielu tzw. dipisów, czyli Displaced Persons, w większości zwolenników Rządu Polskiego na uchodźctwie. Nie jest naszym celem przybliżanie tu historii Polonii w Brazylii, powstało na ten temat wiele książek, artykułów, działają stowarzyszenia polonijne. Naszym celem jest dziś zachęcenie do wizyty w bardzo interesującym miejscu, czyli w Muzeum Emigracji w Gdyni. Bo właśnie z tego miasta wypłynęły za ocean od lat 30. XX w. miliony Polaków, a gdy trwały główne fale emigracji do Brazylii – płynięto tam statkami, ponieważ samoloty nie były jeszcze tak masowym środkiem transportu jak ma to miejsce obecnie. W efekcie wstępując do tego niezwykłego muzeum (niezwykłego pod względem pomysłu i architektury) można przejść się ścieżkami części Polaków, których potomkowie mieszkają dziś w Brazylii (muzeum funkcjonuje w dawnym Dworcu Morskim). Na każdym kroku spotykając się z informacjami dotyczącymi Polonii w Brazylii, ich dróg, celów i miejsc z nimi związanych.
_ _
Autor: Janina Petelczyc