Skip to content
Terra Brasilis
  • STRONA GŁÓWNA
  • O NAS
  • BLOG
  • KONTAKT
Site Search
Inne

Brazylijskie Candomblé – historia, rytuały i wyzwania

  • 24 marca 202124 marca 2021

Autorka: Pola Starzyńska

Uniwersytet Jagielloński / Wydział Studiów Międzynarodowych i Politycznych / Instytut Amerykanistyki i Studiów Polonijnych

Candomblé to synkretyczna afroamerykańska religia, która praktykowana jest głównie w Brazylii, ale ma swoich wyznawców także w państwach sąsiednich oraz w Stanach Zjednoczonych. Według badań przeprowadzonych przez Pew Research Center w 2013 r., ponad 10 mln Brazylijczyków zadeklarowała swoją przynależność do jednego z wyznań afro-brazylijskich.[1] Kult ten został zapoczątkowany przez afrykańskich niewolników, dla których praktykowanie swoich rytuałów było swoistą ucieczką od codziennej ciężkiej pracy na plantacjach. Pomimo upływu czasu, Candomblé wciąż stanowi ogniwo zapalne w społeczeństwie brazylijskim. Przeciwnicy potrafią oskarżać wyznawców tej religii o bycie jedynie niebezpieczną sektą.

Zdjęcie: Agata Błoch

U podstaw Candomblé

Fundamenty wiary Candomblé podobnie jak Umbandy zostały przywiezione wraz z afrykańskimi niewolnikami. Według R. Bastide do samej kolonii portugalskiej przetransportowano nawet ponad 3 miliony Afrykańczyków.[2] Większość niewolników pochodziła z Afryki Zachodniej, z obecnej Nigerii, Beninu, Konga i Mozambiku.[3] Za „Mekkę” Candomblé możemy uznać Bahię, gdyż to właśnie tam na tereny ogromnych plantacji trzciny cukrowej, przywieziono znaczną ilość niewolników. Dochodziło wtedy do mieszania się grup etnicznych pochodzących z różnych regionów Afryki, dzięki czemu powstały nowe wspólnoty wyznaniowe. Pomimo podobnych praktyk religijnych, w zależności od lokalizacji inaczej je nazywano. Kult ten w stanie Bahia nosi nazwę Candomblé, natomiast w Rio de Janeiro czy w São Paulo – Macumba.[4] Według Bettiny Schmidt, afro-brazylijski kult praktykowany w regionie Bahia został zapoczątkowany przez lud Nago wywodzący się z tradycji Yoruba.[5] Określenia takie jak orixá oznaczające bóstwo również pochodzi z tradycji tego plemienia. Każdy
orixá reprezentuje element natury, na przykład drzewa i rzeki, ale może także symbolizować śmierć lub zdrowie. Warto jednak nadmienić, iż praktykowanie wierzeń afro-brazylijskich często łączono z wiarą katolicką.

Zdjęcie: Agata Błoch

Sama nazwa Candomblé jest używana nie tylko do określenia kultu afro-brazylijskiego. Według Bogusława Kieżela, termin ten pochodzi od słowa kandombele lub candombe, które wśród plemion Bantu oznaczało przedstawienie afrykańskie. Słowo candomblé nawiązuje również do miejsca, gdzie odbywały się afro-brazylijskie obrzędy.[6] Rachel Harding tłumaczył, że termin ten nie został oficjalnie użyty aż do 1807 roku, do momentu kiedy to pewien oficer wojskowy nazwał angolskiego niewolnika prowadzącego wspólnotę afro-brazylijską – przewodniczącym terreiros candombleis.[7]

Uznanie Candomblé jako religii

W 1965 r. zalegalizowano afro-brazylijskie wierzenia, przez co wspólnoty te mogły ubiegać się o zwolnienie z podatku jako organizacja non-profit.[8] Jednak już nieco wcześniej, bo za czasów dyktatorskich rządów Getúlio Vargasa zaczęto postrzegać Candomblé jako religię. Vargas uznał je za jeden z kluczowych elementów reprezentujących kulturę brazylijską. Uznaje się, że to chęć zdobycia większego poparcia wśród niższych klas społecznych oraz części rządu była prawdziwym powodem podejmowanych przez niego działań promujących wierzenia afro-brazylijskie. Niestety po dziś dzień debatuje się nad tym, czy powinny być uznawane za religię. Głównymi oponentami są kościoły ewangelickie, neopentekostalne, a niekiedy nawet sami katolicy.

Kulty afro-brazylijskie – brak reprezentacji i ich przeciwnicy

Zwolennicy Candomblé i innych wierzeń afro-brazylijskich wciąż muszą zmagać się z dyskryminacją religijną oraz brakiem reprezentacji w polityce lub mediach. Elina Inkeri Hartikainen poświęciła cały artykuł temu, aby przedstawić w jaki sposób członkowie Candomblé próbują zwiększyć świadomość (nie tylko) wśród Brazylijczyków na temat tego wyznania.[9] Wyznawcy tego kultu nie rzadko muszą stawić czoła atakom w mediach społecznościowych wymierzonym przez osoby prywatne, ale także przez wysoko postawionych polityków, czy duchownych. W artykule zamieszczonym w The Washington Post, Dom Phillips słusznie zauważa, że niechęć do środowisk afro-brazylijskich pojawiła się w momencie szybkiego wzrostu partycypacji i znaczenia kościołów (neo)zielonoświątkowych. Cytując jego słowa: „Ewangelicy sprzeciwiają się swobodnemu podejściu wyznawców Candomblé do homoseksualizmu, a także potajemnemu zabijaniu zwierząt, których krew i wnętrzności są ofiarowane bóstwom orixás, albo są zjadane”.[10] O fali nienawiści wobec ich wyznawców świadczy również fakt, kiedy to w 2015 r.  zażądali oni usunięcia z serwisu YouTube nagrań video rozpowszechniających agresywne treści na temat religii afro-brazylijskich. Niestety, przegrali oni sprawę, a sąd swoją decyzję uzasadnił tym, że tego typu religie nie są w rzeczywistości prawdziwe, gdyż nie posiadają spisanych dogmatów wiary, hierarchii ani boga. Ostatecznie i na szczęście na mocy decyzji sądu wyższej instancji, film został usunięty z platformy.

Niestety często dochodzi do sytuacji, kiedy to liderzy kościołów ewangelickich otwarcie deklarują swój sprzeciw przeciwko praktykom afro-brazylijskim. Obecnie w Brazylii coraz większym zainteresowaniem cieszą się kościoły neopentekostalne. Za ten najpotężniejszy uznawany jest Uniwersalny Kościół Królestwa Bożego (IURD)[11], którego założycielem jest Edir Macedo. Pastor ten, nie tylko stoi na czele tego kościoła, ale jest także bardzo wpływowym przedsiębiorcą, właścicielem stacji telewizyjnej oraz, według Forbes’a, należy do grona najbogatszych ludzi na świecie.[12] Macedo jest również autorem książki In Orixás,  caboclos  &  guías: deuses ou demônios?, w której nie kryje swojego braku obiektywizmu na temat afro-brazylijskich kultów. Jego zdaniem, uczestnicy rytuałów są bardziej podatni na opętanie przez demony. Jako źródła podaje zeznania dawnych członków Candomblé i Ubandy, którzy przeszli na wiarę neo-zielonoświątkową.  Ich obrzędy uważa za krwawe i prymitywne oraz dodaje, że w tych rytuałach, oprócz zwierząt, składani są w ofierze także ludzie.[13] Wysoko postawieni członkowie kościołów neopentekostalnych poprzez swoje zaplecze finansowe mają ogromny wpływ na kształtowanie opinii publicznej. Dzięki należącym do nich mediom, takich jak radio i telewizja, neo-zielonoświątkowi pastorzy przedstawiają rytuały i praktyki wspólnot afro-brazylijskich w bardzo negatywnym i nie zawsze prawdziwym świetle. Gonçalves  da  Silva przywołuje sytuację, w której wierni IURD zaatakowali praktykujących Umbandę oraz porwali jedną kobietę w celu nawrócenia jej.[14] Z tego powodu, wiele rytuałów praktykowanych jest w tajemnicy i na uboczu wielkich miast.

Wyznawcy Candomblé podejmują wiele działań mających na celu ukazanie ich w mniej demonicznym świetle. Jedną z takich inicjatyw jest zapraszanie znanych badaczy, naukowców i religioznawców do swoich świątyń zwanych terreiros. Do tej pory wciąż tak nieliczne są prace naukowe czy popularno-naukowe poświęcone kultom afro-brazylijskim, a spora część społeczeństwa swoje wyobrażenia o nich kształtuje w oparciu o antypropagandę medialną.

Społeczność afro-brazylijska boryka się także z brakiem ich reprezentacji w polityce. Ich wyznawcy nieustannie muszą mierzyć się z problemem tego, że nie są uznawani za religię, przez co wiele świątyń nie jest zwolnionych z podatków. Z budżetu państwa bardzo rzadko finansowane są remonty ich świątyń, a większość wydatków muszą pokryć sami wyznawcy. Wspólnotom afro-brazylijskim proponuje się nawet przekształcenie w instytucję kultury promującą dziedzictwo afro-brazylijskie. Dla wielu jest to jedyny sposób na zdobycie jakiegokolwiek wsparcia w ramach programów rządowych.[15] Na wsparcie nie mogą jednak liczyć ze strony głowy państwa. W obecnym rządzie ultra-prawicowego Jaira Bolsonaro nie zasiada żaden minister czarnoskóry, ani żaden należący do wspólnoty Candomblé lub Umbandy. Wraz z objęciem przez Bolsonaro urzędu prezydenta w styczniu 2019 roku, evangélicos, czyli przedstawiciele kościoła neo-zielonoświątkowego stanowią jeden z filarów jego rządu, co pozycjonuje świątynie afro-brazylijskie w jeszcze gorszej pozycji niż wcześniej.

Hierarchia, bóstwa i obrzędy

Candomblé w Brazylii musi stawić czoła atakom werbalnym, ale także fizycznym. W efekcie, większość rytuałów odbywa się w tajemnicy, a ich uczestnicy starają się, aby dostęp mieli tylko wybrani.[16] Miejscem spotkań wyznawców wierzeń afro-brazylijskich jest terreiro. Jest to nie tylko miejsce stricte fizyczne, ale także przestrzeń, gdzie wszyscy uczestniczy mogą się zjednoczyć z naturą. Przyroda stanowi jeden z elementów orixás i oddaje jej się hołd poprzez taniec i śpiew oraz dary. Celebracje są wyjątkowymi momentami dla całej społeczności, a uczestnicy przywdziewają odświętne ubrania i wyjątkowe turbany, odzwierciedlającego ich dziedzictwo afrykańskie. Miejsce każdego wyznawcy także nie jest przypadkowe, gdyż jest zależne od hierarchii panującej wewnątrz terreiro. Przygotowywaniem posiłków będących darem dla orixás, zajmują się najważniejsi w danej społeczności.

Według wierzeń afro-brazylijskich, każde bóstwo oczekuje konkretnych darów. Giovanna Capponi wyjaśnia, że zazwyczaj pierwszym obdarowywanym orixá w Candomblé jest Exú, któremu przygotowuje się „mąkę z manioku zmieszaną z olejem palmowym, wodą i miodem, z prażoną i gotowaną czarną fasolę, gorszkiem czarnooki oraz białą owsiankę kukurydzianą zawijaną w liście bananowca”[17]. W darach przygotowywanych dla orixás istotne jest mięso, najczęściej to drób. W czasach niewolnictwa, Afrykańczycy modląc się o dobrobyt ofiarowali swoich bóstwom mięso, gdyż był to towar luksusowy.
Capponi zwraca również uwagę, że często nawet wegetarianie, pomimo swoich przekonań, kosztują mięso, gdyż jest to gwarancja pomyślności. Warto jednak podkreślić, że wspólnoty afro-brazylijskie coraz częściej podążają za trendami dzisiejszego świata i decydują się na dania bezmięsne.

Zdjęcie: Agata Błoch

            Hierarchia panująca we wspólnocie Candomblé nie tylko zauważalna jest podczas przygotowywania darów dla bóstw. Ustalana jest ona na mocy wyroczni, aczkolwiek najwyższe stanowiska przeznaczone są dla najstarszych członków terreiros. Na szczycie tej hierarchi znajdują się iyalorisza (matka świętego orixá) oraz babalorisza (ojciec świetego orixá ).[18] Każdy z nich ma również swojego asystenta. Przed objęciem tak istotnej funkcji są wcześniej zobowiązani do przejścia rytuału inicjacji. Zajmowana pozycja w zgromadzeniu jest zazwyczaj zależna od stażu praktykowania kultu.

            Wierzenia i praktyki Candomblé oparte są na mitach. Jak zauważa Orlando O. Espin prawie za każdym razem przeprowadzony rytuał jest swoistą interpretacją jednego z mitów.[19] Liturgiom towarzyszą zawsze modlitwy i pieśni oraz składane są ofiary, o których była już mowa wcześniej. Podczas celebracji składany jest hołd jednemu lub większej grupie orixás. Celem takiego rytuału jest, aby czczone bóstwo trafiło do najważniejszego z bóstw (Olórun) i doniosło mu o odbywającym się święcie ku jego czci na ziemi. Ważna rolę podczas każdego rytuału odgrywa kapłan, którego obecność jest niezbędna do udzielenia błogosławieństwa.

            Oprócz orixás istotami bóstwami są także duchy zmarłych przodków zwanych egun lub egungun [20] i to oni ponoszą odpowiedzialność za zasady etyczne i moralne w danej społeczności. W przeciwieństwie do
orixás związanych z przyrodą, egun związane są z dawnymi, nieżyjącymi już członkami wspólnoty.

Wierzenia afro-brazylijskie reprezentują nie tylko dłuletnią tradycję potomków wolnych i zniewolonych Afrykańczyków w Brazylii, ale także odzwierciedlają ich walkę i próbę przetrwania na swoich zasadach. Niestety wzrost popularności środowisk konserwatywnych na całym świecie może stanowić dla nich kolejne wyzwanie.

Zdjęcie: Agata Błoch

BIBLIOGRAFIA:

R.  Bastide,  As  Religiões  Africanas  no  Brasil,  São  Paulo  1985,  s.  52;  B.  Nowak,  Handel niewolnikami,  w:  Historia  Afryki  do  początku  XIX  wieku  (red.  M.  Tymowski),  Wrocław –  Warszawa  –  Kraków  1996,  s.1216.

Capponi G., Candomblé rituals and food practices in Italy and Brazil: an ethnographic comparison, Revista Antropolitica, n. 48, Nitrerói, 2020, str. 129.

O.O. Espin,  A fé do povo. Reflexões teológicas sobre o catolicismo popular, São Paulo 2000, s.276-280.

Harding,  Rachel  E.  2000.  A  refuge  in  thunder  :Candomblé  and  alternative  spaces  of blackness.  Blacks in the  diaspora.  Bloomington,  Ind.; 4:  Indiana  University  Press

Elina I. Hartikainen, Candomblé and the Academic’s Tools: Religious Expertise and the Binds of Recognition in Brazil, American Antropologist, vol. 121, no.9, grudzień 2019

B. Kieżel, Fenomen religii afro-brazylijskich, Studia teologiczne, Białystok – Drohiczyn – Łomża, 26(2008), str.227

Nivaldo A. Leo Neto, Sharon E. Brooks and Romulo RN. Alves, From Eshu to Obtala:animals used in sacrificial rituals at Candomblé “terreiros” in Brazil, Journal of Ethnobiology and Ethnomedicine, BioMed Central, 2009

Phillips, Dom.  Afro-brazilian  religions  struggle  against  evangelical  hostility,  The Washington  Post, nr 4/2015, http://www.washingtonpost.com/world/the_americas/afro-brazilian-religions-struggle-againstevangelical-hostility/2015/02/05/b6a30c6e-aaf9-11e4-8876-460b1144cbc1_story.html, (data dostępu: 21.01.21 r.)

Silva, Vagner Gonçalves da (2007) Neopentecostalismo e Religiões Afro-Brasileiras: Significados do Ataque aos Símbolos da Herança  Religiosa Africana  no Brasil Contemporâneo. Mana  13 (1): 207-236.

Bettina  E.  Schmidt,  The  ‘Re-Africanisation’  of  the Brazilian Religion  Candomblé  and the  Holy  War against  the African  Orixás  (gods)  in  Brazil, University  of Wales Trinity  Saint  David, CESNUR  2011, str.2-6

New Report Details Brazil’s Changing Religious Landscape, Pew Research Center, https://www.pewforum.org/2013/07/18/new-report-details-brazils-changing-religious-landscape/, (data dostępu 21.01.21 r.)

2015 BILLIONAIRES NET WORTH, https://www.forbes.com/profile/edir-macedo/#22b5982fcff2, (data dostępu 23.01.2021 r.)


[1] New Report Details Brazil’s Changing Religious Landscape, Pew Research Center, https://www.pewforum.org/2013/07/18/new-report-details-brazils-changing-religious-landscape/, (data dostępu 21.01.21 r.)

[2] R.  Bastide,  As  Religiões  Africanas  no  Brasil,  São  Paulo  1985,  s.  52;  B.  Nowak,  Handel niewolnikami,  w:  Historia  Afryki  do  początku  XIX  wieku  (red.  M.  Tymowski),  Wrocław –  Warszawa  –  Kraków  1996,  s.  1216.

[3] B. Kieżel, Fenomen religii afro-brazylijskich, Studia teologiczne, Białystok – Drohiczyn – Łomża, 26(2008), str.225

[4] B. Kieżel, Fenomen religii afro-brazylijskich, Studia teologiczne, Białystok – Drohiczyn – Łomża, 26(2008), str.227

[5] Bettina  E.  Schmidt,  The  ‘Re-Africanisation’  of  the Brazilian Religion  Candomblé  and the  Holy  War against  the African  Orixás  (gods)  in  Brazil, University  of Wales Trinity  Saint  David, CESNUR  2011, str.2

[6] B. Kieżel, Fenomen religii afro-brazylijskich, Studia teologiczne, Białystok – Drohiczyn – Łomża, 26(2008), str.230-231

[7] Harding,  Rachel  E.  2000.  A  refuge  in  thunder  :Candomblé  and  alternative  spaces  of blackness.  Blacks in the  diaspora.  Bloomington,  Ind.; 4:  Indiana  University  Press

[8] Bettina  E.  Schmidt,  The  ‘Re-Africanisation’  of  the Brazilian Religion  Candomblé  and the  Holy  War against  the African  Orixás  (gods)  in  Brazil, University  of Wales Trinity  Saint  David, CESNUR  2011, str.2

[9] Elina I. Hartikainen, Candomblé and the Academic’s Tools: Religious Expertise and the Binds of Recognition in Brazil, American Antropologist, vol. 121, no.9, grudzień 2019

[10] Phillips, Dom.  Afro-brazilian  religions  struggle  against  evangelical  hostility, The Washington  Post, nr 4/2015, (data dostępu: 21.01.21 r.), http://www.washingtonpost.com/world/the_americas/afro-brazilian-religions-struggle-againstevangelical-hostility/2015/02/05/b6a30c6e-aaf9-11e4-8876-460b1144cbc1_story.html

[11] IURD – Igreja Universal de Reino de Deus ( z portugalskiego)

[12] 2015 BILLIONAIRES NET WORTH, https://www.forbes.com/profile/edir-macedo/#22b5982fcff2, (data dostępu 23.01.2021 r.)

[13] Bettina  E.  Schmidt,  The  ‘Re-Africanisation’  of  the Brazilian Religion  Candomblé  and the  Holy  War against  the African  Orixás  (gods)  in  Brazil, University  of Wales Trinity  Saint  David, CESNUR  2011, str. 6

[14] Silva, Vagner Gonçalves da (2007) Neopentecostalismo e Religiões Afro-Brasileiras: Significados do Ataque aos Símbolos da Herança  Religiosa Africana  no Brasil Contemporâneo. Mana  13 (1): 207-236.

[15] Bettina  E.  Schmidt,  The  ‘Re-Africanisation’  of  the Brazilian Religion  Candomblé  and the  Holy  War against  the African  Orixás  (gods)  in  Brazil, University  of Wales Trinity  Saint  David, CESNUR  2011, str. 6

[16] Nivaldo A. Leo Neto, Sharon E. Brooks and Romulo RN. Alves, From Eshu to Obtala:animals used in sacrificial rituals at Candomblé “terreiros” in Brazil, Journal of Ethnobiology and Ethnomedicine, BioMed Central, 2009

[17] Capponi G., Candomblé rituals and food practices in Italy and Brazil: an ethnographic comparison, Revista Antropolitica, n. 48, Nitrerói, 2020, str.129

[18] B. Kieżel, Fenomen religii afro-brazylijskich, Studia teologiczne, Białystok – Drohiczyn – Łomża, 26(2008), str.234

[19] O.O. Espin,  A fé do povo. Reflexões teológicas sobre o catolicismo popular, São Paulo 2000, s.276-280.

[20] B. Kieżel, Fenomen religii afro-brazylijskich, Studia teologiczne, Białystok – Drohiczyn – Łomża, 26(2008), str.233

Inne

Demokracja w mundurach, czyli niekończący się eksperyment w historii…

  • 31 sierpnia 202031 sierpnia 2020

Demokracja w mundurach, czyli niekończący się eksperyment w historii Brazylii.

AUTOR: KAMIL TKACZ – autor podcastów Corredor Polonês

Jaka jest rola wojska w krajach, w których konflikty zbrojne z sąsiadami są znikome? Wydawać by się mogło, że jest ona symboliczna. Może na przykład polegać na pomaganiu w utrwalaniu i krzewieniu pamięci narodowej. W takich krajach możemy zobaczyć żołnierzy głównie podczas defilad organizowanych ku czci obchodów narodowych czy usłyszeć o jakichś ciekawych manewrach wojskowych na poligonie. Armia, poza obroną suwerenności państwa, przygotowuje  takie właśnie widowiskowe demonstracje. Według jednego z czołowych brazylijskich intelektualistów dwudziestego wieku, Sérgia Buarque de Hollandy: „Brazylijczycy nigdy nie mieli aspiracji do podboju ziem swoich sąsiadów. Jedyna, de facto, wygrana wojna z Paragwajem, która wybuchła w 1864 roku, nie miała bowiem charakteru nacjonalistycznego, a raczej rozchodziło się o przemilczany tutaj wątek imperialny” ( z książki „Korzenie Brazylii”, cytat – tłumaczenie własne). Brazylijska walka o uzyskanie niepodległości od Portugalii była rozproszona, bowiem bitwy rozgrywały się na przełomie miesięcy/lat i w dodatku w różnych częściach kraju. Szacunkowa ilość ofiar to między 2000 a 3000. Po 1822 r., zagrożenie z zewnątrz było praktycznie zerowe, a późniejszy konflikt z Paragwajem z 1864 r. zakończył się korzystnie dla Brazylii. Czym więc w kraju uznawanym za pacyfistyczny może wykazać się Armia? Jedną z możliwości jest  skierowanie się w kierunku wewnętrznym, a dokładniej w życie polityczne kraju. Zagłębiając się w historię Brazylii zauważyłem, że tamtejsze siły zbrojne widoczne są nie tylko podczas obchodów narodowych, gdy dumnie śpiewają hymn państwowy, ale  wszechobecność wojskowych to codzienny obrazek w życiu publicznym tego kraju.

Historia dwudziestego wieku w Ameryce Łacińskiej to imponująca kronika rewolucji i wojskowych zamachów stanu. Brazylia nie jest tu wyjątkiem i odnotowała aż dwa zamachy stanu: pierwszy z 1930 roku, który ustanowił dyktaturę prezydenta Getúlio Vargasa (1930 – 45) oraz drugi z  1964 roku, który dał początek trwającej do 1985 roku junty wojskowej. Po uzyskaniu niepodległości w 1822 roku,  rzeczywistość największego kraju tego kontynentu to nieustanna demonstracja roszczeń członków sił zbrojnych względem rządów cywilnych. Motto jakie wydaje się przyświecać wojskowym to: „Kiedy cywile rozrabiają, czas zaprowadzić porządek.”

Paradoksalnie, ta ostatnia dyktatura z 1964 roku nie miała jednego, silnego głosu politycznego. Była podzielona na zbuntowanych poruczników o wysokich aspiracjach politycznych, nacjonalistów oraz zwolenników rządów twardej ręki. Junta nie skupiała się też wokół jednej osoby. Był to wewnątrzwojskowy system przekazywania i rozdawania władzy między sobą. W książce „Historia Brazylii” Borys Fausto napisał: „Dyktatura Wojskowa nie miała żadnych aspiracji ku temu, aby zbudować rządy jednej, faszystowskiej partii. Jej zadaniem nie było również zjednanie sobie środowiska akademickiego i inteligencji, wręcz przeciwnie – pozostały one potajemnie wierne marksizmowi” (tłumaczenie własne).

Fausto dodaje: „Ten system nie sprawował władzy samodzielnie, chociaż miał władzę absolutną. Opozycja i partie polityczne były powoli likwidowane, ale cywile wchodzący w skład rządu często nie byli nadmiernie kontrolowani, dlatego do pewnego stopnia mieli wolną rękę w podejmowaniu decyzji związanych z gospodarką. Nawet tam, gdzie wojsko ustępowało cywilom jasnym było, że zawodowi politycy nie mieli wystarczającej władzy. Kto w rzeczywistości rządził to wysokiej rangi generałowie, technokraci oraz biura informacyjne, służące do infiltracji i represji obywateli i mediów”.

Wizytówką tej ostatniej gałęzi było biuro DOI-CODI (Destacamento de Operações e Informações de Defesa Interna) znane ze stosowania tortur i mordów głównie opozycji, przedstawicieli prasy i środowisk akademickich. 


Młody mężczyzna przewraca w ucieczce przed policją w São Paulo – Jedno z najbardziej symbolicznych zdjęć z okresu dyktatury wojskowej w Brazylii. Fot. Evandro Teixeira.

Tortury i tajemnicze zaginięcia nie były jednak na porządku dziennym od samego początku dyktatury. Junta oficjalnie zalegalizowała te praktyki dopiero cztery lata po przeprowadzeniu zamachu stanu, kiedy zdano sobie sprawę, że trójpodział władzy okazał się nieskuteczny w obliczu wzrastającego autorytaryzmu wojskowych. Stało się tak wraz z ogłoszeniem Aktu Instytucjonalnego znanego jako „AI-5” z 1968 roku. Jak pisze Fausto: „[dalsza represja] sprowokowana została przez błahostkę, którą była niegroźna przemowa wygłoszona w niższej Izbie Parlamentu przez posła Marcio Moreirę Alvesa. Wtedy zaczęto  anulować mandaty poselskie i zamknięto obrady Parlamentu. AI-5 przekazywał praktycznie nieograniczoną władzę w ręce prezydenta, kontrolowanego de facto przez wojsko. Akt nie ustalał też daty wygaśnięcia. Jego najprawdopodobniej najgorszym skutkiem było rozpoczęcie fali terroru i zastraszania przeciwników reżimu. Ku ironii, innym skutkiem było rosnące wśród bojówek lewicowych przekonanie, że jedynym wyjściem dla Brazylii jest wojna domowa”.


Zwolennicy prezydenta Jaira Bolsonaro domagający się przywrócenia Aktu Instytucjonalnego AI-5. Fot. Takamoto

AI-5 jest dzisiaj na ustach najbardziej radykalnych zwolenników obecnego prezydenta Jaira Bolsonaro. Podczas ogólnokrajowych protestów mających miejsce na  początku pandemii, sprzymierzeńcy  prezydenta często nawoływali do przywrócenia AI-5, tak jak widzimy na zdjęciu powyżej. Swój entuzjazm tłumaczyli nadmiernym, ich zdaniem, wojowaniem i upolitycznieniem Sądu Najwyższego (port. STF – Supremo Tribunal Federal), który miałby dążyć do zdławienia władzy Bolsonaro. Konflikt między władzą wykonawczą a sądowniczą staje się coraz bardziej intensywny. Zdarza się, że do jurystów dołączają się  parlamentarzyści. (W tym miesiącu popularny magazyn “Revista Piauí” opublikował artykuł, w którym powołano się na nieoficjalne źródła donoszące, że w maju Bolsonaro poważnie rozważał interwencję wojskową. Było to spowodowane tym, że w związku z prowadzonym wobec prezydenta dochodzeniem, sędzia Sądu Najwyższego Celso de Mello przekazał do prokuratury złożony przez kilka partii politycznych wniosek o konfiskatę prezydenckiego telefonu komórkowego).

Nie brakuje też innych głosów domagających się powrotu dyktatury. Część brazylijskiej populacji odnosi się z sentymentem i nostalgią do czasów junty wojskowej. Tęsknią za rządami silnej ręki, przemilczając jednak niewygodny temat represji i tortur. To jest zadziwiające niestety tylko z pozoru. W tym kraju,  dla niektórych hasła “prawa człowieka” kojarzą się z  fanaberią lewicy, a egzekucje policyjne dokonywane na domniemanych przestępcach –  z utrzymywaniem porządku. Nie przemawia do nich argument, że dyktatura pozbawiła życia wiele osób i, że wykorzystując element zastraszania, zmusiła do posłuszności nie tylko politycznych oponentów, ale i całe społeczeństwo. W prywatnej rozmowie usłyszałem kiedyś od młodego człowieka takie uzasadnienie, że „Dyktatura walczyła tylko ze złymi ludźmi”. 

Jeśli przełkniesz jakoś to absurdalne wytłumaczenie, zwolennicy „dobrych” rządów wojskowych, podsuną ci zapewne kolejne argumenty. Są tacy, którzy bardziej przywiązują wagę do wzrostu gospodarczego w tamtych latach. Inni natomiast wskazują na większe bezpieczeństwo na ulicach. Ten drugi argument jest po części prawdziwy, ponieważ przestępczość narkotykowa zaczęła drastycznie wzrastać dopiero pod koniec rządów junty. Jeszcze inni, obawiający się wpływu marksistowskiej ideologii na politykę, kulturę i obyczaje, doceniają skuteczną, ich zdaniem, walkę wojskowych z komunistami i socjalistami. Można powiedzieć, że i tu Armia osiągnęła względny „sukces”. Są jeszcze i tacy, którzy choć są zbyt młodzi, aby dyktaturę pamiętać, uważają, że to jedyna droga do walki z korupcją, „nieposłusznym” Sądem Najwyższym oraz opozycją w Kongresie. 

Wierzę jednak, że do trzeciego przewrotu w historii republiki Brazylii nie powinno dojść, a jeśli tak się stanie, będzie on całkowicie inny niż ten z 1964 roku. Chociażby z tego względu, że obecnie członkowie sił zbrojnych mają już bowiem wystarczająco władzy w zasięgu swojej ręki.

W 2018 roku Jair Bolsonaro został wybrany na prezydenta Brazylii. Po krótkiej karierze w wojsku, zakończonej w 1988 roku w stopniu kapitana, zajął się polityką i nigdy nie ukrywał, że zamierza przekazać Armii większą rolę w rządzeniu państwem. W swoich wypowiedziach wychwala dyktaturę i podziwia najgorszych jej oprawców takich jak pułkownika Carlosa Alberta Brilhante Ustrę, który był dyrektorem wspomnianego biura tortur DOI-CODI i ponosi odpowiedzialność za zniknięcie lub morderstwo przynajmniej sześćdziesięciu osób. Po objęciu władzy prezydent Bolsonaro realizuje swoje plany i otoczył się wojskowym personelem.

Młody pułkownik-oprawca – Carlos Alberto Brilhante Ustra, który zmarł w 2015 roku Fot – Reprodukcja/ Internet

W obecnym rządzie Jaira Bolsonaro jest 6157 członków sił zbrojnych, z czego 332 w samym Ministerstwie Zdrowia. Dla porównania, poprzedni tymczasowy rząd Michela Temera (2016-2018) składał się z połowy tej liczby wojskowych. Ciekawe jest to, że trzej generałowie na najwyższych stanowiskach wykonują, de facto, dwie funkcje – zarówno zawodowych żołnierzy jak i pracowników cywilnych. Obecnie generał Eduardo Pazuello pełni tymczasowo funkcję Ministra Zdrowia. Wiceprezydentem kraju jest Hamilton Mourão, który jest generałem w stanie spoczynku. 

Armia brazylijska w chwili obecnej liczy około 350 tysięcy ludzi i jest to bardzo kompleksowa instytucja. Oprócz zadań wytyczonych przez rząd, wojsko zaangażowane jest w produkcję sławetnej tutaj chlorochiny –  leku na malarię, który nie wykazuje skuteczności w walce z Covidem-19. Mimo to, prezydent Bolsonaro lek ten reklamuje jako cudowne remedium na Covid. Tym samym wojskowe laboratoria wyprodukowały około 8,8 miliona sztuk, czyli 18 razy więcej niż obecne zapotrzebowanie. 

Kolejnym zadaniem Armii jest nadzorowanie niekontrolowanej wycinki lasów w północnych stanach Brazylii takich jak Amazonas czy Roraima. Ponadto żołnierze wykorzystywani byli w 2018 roku, jeszcze przez wcześniejsze administracje, do patrolowania ulic Rio de Janeiro ze względu na wysoką falę przemocy i przestępczości narkotykowej. Aczkolwiek tych dwóch form działalności wojska nie można okrzyknąć sukcesem.


Wiceprezydent  Brazylii – Hamilton Mourão, generał w stanie spoczynku. Fot.Diego Vara/RBS

Powracając do tematu rzekomego sukcesu gospodarczego podczas dyktatury wojskowej, jest on obecnie kwestionowany przez historyków i ekonomistów. W szczególności mówi się o aferach korupcyjnych, które były zamiatane pod dywan jak i o braku skutecznej polityki fiskalnej, która doprowadziła do hiperinflacji lat 80-tych i 90-tych. Haniebny był też pewien epizod w sektorze zdrowia publicznego, kiedy to na początku lat 70-tych panowała epidemia wirusowego zapalenia opon mózgowych, a cenzura wojskowa zmuszała pracowników urzędów komunikacji do podawania fałszywych danych odnośnie liczby zachorowań.

Pomimo wspomnianych problemów, Armia nadal cieszy się szacunkiem i zaufaniem społeczeństwa, które ocenia ją pozytywnie, bez względu na swoje poglądy polityczne. Brazylijczycy hołdują zasadzie : „W wojsku uczą ciebie jak być uczciwym człowiekiem.”

Bycie wojskowym daje szansę, szczególnie biedniejszej, ciemnoskórej populacji, na stałą pracę i na poprawienie swoich warunków życia. Godnym podkreślenia jest fakt, że nauka w gimnazjach wojskowych stoi na wyższym poziomie niż w szkołach publicznych, a jednocześnie pobierają one niższe opłaty wpisowe – co czyni je atrakcyjnymi finansowo w porównaniu z drogimi szkołami prywatnymi. Często jednak aspekt finansowy nie jest dla rodziców najważniejszy. Posyłają tam swoje dzieci wierząc, że wojskowe gimnazjum wskaże im pozytywne wartości i nie pozwoli im na demoralizację.


Uczniowie gimnazjum militarnego w stolicy Brazylii. Fot. Acácio Pinheiro/Agência Brasília.

W odniesieniu do aktualnej sytuacji związanej z pandemią koronawirusa należy zauważyć, że owy szacunek do Armii został publicznie zachwiany. Opinię taką wyraził inny sędzia Sądu Najwyższego – Gilmar Mendes, który zarzucił Armii obojętność  przy kontroli rozwoju pandemii i użył stwierdzenia, że wojsko poprzez swoją postawę „przyczynia się do ludobójstwa”. Sędzia Mendes, będąc cywilem, podważył honor i dumę sił zbrojnych – podobnie jak 52 lata temu zrobił to poseł Alves. Zarówno wtedy jaki dziś wojskowi nie kryli swojego oburzenia. Generałowie zdali sobie sprawę, że rządzenie wspólnie z cywilami może zagrażać ich wizerunkowi. Co się stanie dalej, nikt tego nie wie, ale podobieństwo tych dwóch zdarzeń jest wymowne.

Czy wojsko dopatrzy się „bałaganu” w obecnej sytuacji politycznej Brazylii i ujrzy zielone światło do przeprowadzenia kolejnego zamachu”? Kiedy przyjechałem tutaj w 2011 roku to pytanie było tak abstrakcyjne jak nieszczęsna porażka Brazylii z Niemcami (1:7 !) trzy lata później na mistrzostwach świata w piłce nożnej. O obu kwestiach ciężko jednak zapomnieć.  

To burzliwie i skomplikowane małżeństwo wojskowych i cywili, przypominające wirusa w oprogramowaniu brazylijskiej demokracji, nie schodzi z ust dziennikarzy. Ciężko jednak przewidzieć, co się stanie. Zależeć to może od tego czy prezydent Bolsonaro utrzyma władzę i jak do ewentualnego impeachmentu odniosą się siły zbrojne. Znany dziennikarz portalu „O Globo” Pedro Doria przedstawił pewną pomocną analogię. Według niego Bolsonaro jest dla wojskowych tym, kim dla biednych Brazylijczyków jest popularny były prezydent – Luiz Inácio Lula da Silva –a więc przedstawicielem ich interesów. Bolsonaro dba bowiem o wojsko. Wywalczył na przykład bardzo korzystny dla członków Armii plan emerytalny. 

Trwa jednak bezustanna walka Sądu Najwyższego z rządem prezydenta Jaira Bolsonaro. W zależności od tego, kto wygra, sytuacja brazylijskiej demokracji może się diametralnie zmienić. Bolsonaro a także jego wiceprezydent, wspomniany generał w stanie spoczynku – Hamilton Mourão, są zamieszani w skandal związany z finansowaniem kampanii dezinformacji medialnej podczas wyścigu prezydenckiego Bolsonaro z 2018 roku. Jeśli sądy uznają ich za winnych, mogą unieważnić ich mandaty. Wtedy wojskowi stracą przynajmniej część wpływów. Nawet jeśli to się nie stanie istnieją szanse, że znowu cywile, tym razem z Sądu Najwyższego, zajdą Armii głęboko za skórę. Prowadzone są też inne dochodzenia dotyczące ingerencji Bolsonaro w nominację szefa Policji Federalnej. Dochodzi do tego oczywiście rażąca nieudolność i lekceważący stosunek Bolsonaro w walce z koronawirusem. (W momencie pisania tego artykułu kraj przekroczył już niestety o kilka tysięcy, przygnębiającą liczbę 100 tyś. odnotowanych zgonów z powodu Covid-19). 

Można wyobrazić sobie scenariusz, w którym niezadowolenie społeczne, prowadzone dochodzenia przeciwko prezydentowi i innym wysoko postawionym politykom oraz podważony wizerunek Armii skłoni wojskowych do interwencji. Może też zdarzyć się odwrotnie i wycofają się z pewnych funkcji w rządzie, takich jak kierowanie niewygodnym teraz Ministerstwem Zdrowia. Obydwie opcje wydają mi się jednak mało prawdopodobne i pomimo niepokojących podobieństw sprzed ponad 50-ciu lat, nie podzielam obaw części lewicy brazylijskiej o wojskowy zamach stanu. Nie wszyscy w Armii mówią jednym głosem. Może nawet istnieje tylko mały procent entuzjastów interwencji. Wysoko postawieni generałowie oficjalnie przyznają się do tego, że stoją na straży demokracji i nie będą interweniować. Czasami jednak ich niejednoznaczne wypowiedzi czy ostrzeżenia mieszają w głowach obywatelom. Trójpodział władzy, przynajmniej w przeszłości, nie był przez żołnierzy uszanowany. Nie wiadomo, czego tak naprawdę chcą. Ich hierarchiczne i sztywne struktury są przeważnie zamknięte na dialog z opinią publiczną. Siły zbrojne tutaj to, rzecz jasna, nie monolit. Istnieją tu wewnętrzne konflikty z przeszłości między marynarką wojenną a siłami powietrznymi. Są również podzieleni, nawet jeśli chodzi o popieranie samego prezydenta. Niemniej wojskowi, ze swoim kilkutysięcznym personelem zatrudnionym w  rządowych resortach, już penetrują struktury brazylijskiej demokracji, bez pomocy czołgów rozstawionych po ulicach Brazylii. Być może w obecnej rzeczywistości politycznej tego kraju, to wszystko, czego Armia potrzebuje.



Inne

Stulecie powstania pierwszego brazylijskiego uniwersytetu – sto lat walki…

  • 2 sierpnia 20203 sierpnia 2020

Stulecie powstania pierwszego brazylijskiego uniwersytetu – sto lat walki o dostęp do powszechnej edukacji wyższej i do prowadzenia badań naukowych

Alcione Nawroski 

Brazylijczycy obchodzą Dzień Niepodległości siódmego września i jest to dla nich niezwykle ważna data. W dodatku, w tym roku i tego samego dnia będą jeszcze świętować stulecie powstania pierwszego uniwersytetu, którym był Uniwersytet Federalny w Rio de Janeiro w 1920 r.

Utworzenie pierwszej brazylijskiej uczelni wyższej związane jest z reformą argentyńskiego Narodowego Uniwersytetu w Kordobie, znaną także jako Reforma Uniwersytecka z 1918 r., której inicjatorem byli tamtejsi studenci. W konsekwencji tych działań nastąpiły zmiany w szkolnictwie wyższym, a jedną z nich było upowszechnienie dostępu do edukacji w Ameryce Południowej.

W odróżnieniu od Ameryki hiszpańskiej, na terenie której europejskie zakony religijne za zgodą monarchów dość wcześnie, bo już w XVI wieku podjęły decyzję o założeniu tam uniwersytetów, w przypadku Brazylii portugalski monarchia nie wykonał żadnych kroków w tym kierunku. Zresztą, jak wiadomo, Lizbona wolała, aby członkowie brazylijskich elit studiowali na uniwersytetach portugalskich i hiszpańskich, między innymi w Coimbrze czy w Salamance, bądź na innych prestiżowych uczelniach francuskich. Warto wyjaśnić, że kiedy prowadzimy teraz badania historyczne nad autentycznością dawnych dyplomów naukowych uzyskanych wtedy przez Brazylijczyków na europejskich uczelniach, odkrywamy, że wiele z nich zostało po prostu zakupionych.

Jednocześnie warto wspomnieć, że niektóre szkoły zawodowe zostały założone jako szkoły medyczne w stanie Bahia i Rio de Janeiro już w 1808 roku, a szkoły inżynierskie w Rio de Janeiro w 1810 roku. Niemniej to Europa zapewniała Brazylijczykom dostęp do najwyższych zasobów kultury pisanej, literatury, sztuki, muzyki, mody i stylu życia. Tym sposobem studiujący tam Brazylijczycy nabywali umiejętności między innymi poprawnego przemawiania do publiczności, ponieważ w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, gdzie bardziej ceniono sobie pisanie, społeczeństwo brazylijskie na pierwszym miejscu stawiało na umiejętności oratorskie.

Europa stała się miejscem w którym studenci, głównie synowie wielkich potentatów ziemskich zdobyli edukację, tytuły naukowe oraz stykali się z literacką śmietanką, a po powrocie do kraju ubiegali się o urzędy państwowe.  Antônio Carneiro Leão, profesor i pisarz, który uczestniczył w projektach dotyczących reformy systemu edukacji wspominał, że w latach dwudziestych ubiegłego stulecia, wielu Brazylijczyków posiadających portugalskie dyplomy Wydziału Prawa Uniwersytetu w Coimbrze, można było spotkać oczekujących na rozmowy kwalifikacyjne na korytarzach budynków administracji rządowej. Niestety rząd nie był w stanie zapewnić miejsca pracy dla większości z nich.

W tym samym czasie miały miejsce tzw. ruchy odnowy społecznej, politycznej i kulturowej, których kulminacją był m.in. ruch „tenentystyczny”,* wystawa wokół Tygodnia Sztuki Współczesnej (1922) oraz założenie Brazylijskiego Stowarzyszenia Edukacyjnego (1924). Wydarzenia te przyczyniły się do zmiany sposobu myślenia o uniwersytetach w Brazylii. Siedemnaście lat później, podczas rozkwitu dyktatury Getúlio Vargasa, Uniwersytet w Rio de Janeiro został przemianowany na „Uniwersytet Brazylii”** na którym powstało 15 wydziałów, nie licząc jeszcze Muzeum Narodowego i 15 innych instytucji o profilu kulturowo-naukowym, dzięki którym Vargas miał nadzieję na wzmocnienie poczucia przynależności do Narodu Brazylijskiego.

W 1945 roku pod koniec rządów Vargasa, nastąpiły dalsze reformy w strukturach akademickich, między innymi zwiększono liczbę nowych kursów. Warto wspomnieć, że to właśnie w latach 50. ubiegłego wieku, a dokładniej w 1951 roku, powstały dwie wciąż istniejące agencje wspierania badań naukowych – CAPES i CNPq – zajmujące się kształceniem kadr akademickich.

 W tym samym czasie, wraz ze wzrostem gospodarczym i związaną z tym znaczącą poprawą sytuacji ekonomicznej w kraju, spodziewano się zmian również w sektorze edukacji, ale one nadeszły dopiero pod koniec lat 60. i wcale nie były to zmiany na lepsze. Pamiętny “niekończący się” rok 1968, tak ja go nazwał brazylijski dziennikarz Zuenir Ventura, był najtrudniejszy podczas całego okresu trwającej 21 lat dyktatury brazylijskiej. Również na całym świecie rok ‘68 zapisał się na kartach historii jako rok rewolucji i protestów głównie wśród młodych, którzy domagali się większych praw i wolności. W odpowiedzi na liczne manifestacje, brazylijski rząd wojskowy ogłosił akt instytucjonalny znany jako “AI-5”, który ograniczył swobody obywatelskie i, między innymi, nałożył cenzurę zarówno na członków opozycji jak i na produkcję artystyczną – muzykę, kina, sztuki teatralne. Często cenzurowano również artykuły w gazetach, a w ich miejsce publikowano przepisy kulinarne.

W okresie Dyktatury Cywilnej i Wojskowej (1964-1985) naznaczonej strachem i terrorem, wielu profesorów nie mogło wykonywać swojego zawodu, a w dodatku poddawano ich brutalnym represjom na płaszczyźnie politycznej i intelektualnej, natomiast wielu z uczniów było prześladowanych, zatrzymywanych, więzionych, torturowanych i zabijanych.

Lata sześćdziesiąte były co prawda naznaczone represjami brazylijskich uczelni, ale także ich ekspansją. Wielkie brazylijskie miasta, takie jak Porto Alegre, Kurytyba, São Paulo, Rio de Janeiro, Belo Horizonte, Salvador czy Recife doczekały się w końcu swoich uniwersytetów, a w ślad za nimi poszły w 1960 r. mniejsze miasta, jak Santa Maria w stanie Rio Grande do Sul czy Juíz de Fora w stanie Minas Gerais.

Po ogłoszeniu amnestii w 1979 roku nauczyciele i pracownicy akademiccy utworzyli stowarzyszenia związkowe, a studenci – swoje organizacje. Lata 80. to czas redemokratyzacji w polityce, ale także we władzach uczelni, kiedy to rektorzy i dziekani z ośrodków akademickich i uczelni wyższych zaczęli być wybierani w wyborach bezpośrednich.

Nadzieje na kolejne reformy wzbudziło wybranie w latach 90. na prezydenta Brazylii Fernando Henrique Cardoso, absolwenta socjologii i profesora jednego z wiodących brazylijskich uniwersytetów – Uniwersytetu w São Paulo. Należał on, razem z Florestanem Fernandesem, Octavio Ianni i José de Souza Martins do pierwszego pokolenia brazylijskich intelektualistów. Pomimo wielu oczekiwań, nie nastąpiły jednak żadne znaczące zmiany w sferze edukacji, ponieważ kraj ten zmagał się wówczas z innymi problemami, takimi jaki inflacja czy bezrobocie. Największe zmiany miały dopiero nastąpić w XXI wieku.

Na skutek Światowej Konferencji w Jomtien, poświęconej programom edukacyjnym UNESCO, która odbyła się w Tajlandii w 1990 r. i na której przyjęto hasło „Edukacja dla wszystkich”, brazylijski świat nauki zaczął się otwierać na różne środowiska. Powstały wówczas programy dotyczące edukacji specjalnej, bądź dedykowane młodym i dorosłym analfabetom, a także osobom pochodzenia afrykańskiego oraz indiańskiego. Poza zwiększeniem dostępu do uniwersytetów publicznych, wzrosła również liczba prywatnych uniwersytetów niepaństwowych. W poniższej tabeli możemy zaobserwować wzrost płatnych prywatnych (na zielono) oraz publicznych bezpłatnych (na niebiesko) uczelni wyższych od 1980 r.

  1. Uniwersytety w Brazylii. (1980-2015)

Źródło: INEP – Censo da Educação Superior (2015).

Na fali neoliberalnej polityki końca XX wieku, brazylijscy przedsiębiorcy coraz częściej wychodzili z inicjatywą zakładania prywatnych szkół oraz uniwersytetów i tym samym prywatna edukacja stała się w tym kraju dość atrakcyjnym “towarem”. W minionych latach dziesiątka największych firm wzbogaciła się właśnie dzięki działalności skierowanej na edukację. Trzy główne firmy, które zdominowały około 70% rynku edukacyjnego w Brazylii i kontrolują jego funkcjonowanie to Kroton, Estácio de Sá i Unip. Co ciekawe, studenci często nawet nie zdają sobie sprawy, że przynoszą im zyski, ponieważ są przekonani, że studiują na znanych uniwersytetach takich jak Unopar albo Anhanguera, które w rzeczywistości zarządzane są przez firmę Kroton.

Niektóre uczelnie niewiele różnią się od zwykłych firm, bowiem są nastawione w głównej mierze na zysk i oferują zajęcia tylko tym studentom, którzy chcą uzyskać dyplom oraz podnieść swoje kwalifikacje na rynku pracy. Istnieją również i takie firmy, które wzbogacają się poprzez “sprzedaż” edukacji, oferując, między innymi: bogatą ofertę zajęć uniwersyteckich, materiały dydaktyczne, świadectwa ukończenia studiów i dyplomy. Obecnie coraz więcej firm specjalizuje się również w edukacji online, dzięki której studenci mogą szybciej uzyskać dyplom, bez większego wysiłku i wychodzenia z domu.

Co się stało z państwowymi i bezpłatnymi uniwersytetami w Brazylii?

Państwowe i bezpłatne uniwersytety w Brazylii przyjmują około 25% wszystkich brazylijskich studentów. Niektórzy studenci mają więcej szczęścia, ponieważ sytuacja życiowa nie zmusza ich do podjęcia się pracy na pełen etat i mogą całkowicie poświęcić się pracy naukowej. Wielu jednak studentów musi dzielić swój czas między studiami, a pracą. Warto wytłumaczyć, że w przeciwieństwie, na przykład, do studentów, brazylijskie państwowe uczelnie nie mają w swojej ofercie tak dużej liczby akademików, ani nie mają możliwości zaoferowania pomocy finansowej wszystkim potrzebującym studentom.

Niedawno brytyjskie czasopismo naukowe Times Higher Education, opublikowało ranking 10 najlepszych uniwersytetów w Ameryce Łacińskiej, z których siedem pochodzi z Brazylii, dwa z Chile i jeden z Meksyku. Wszystkie wspomniane w rankingu brazylijskie uczelnie, oprócz PUC-Rio są państwowe i bezpłatne.

  1. Ranking najlepszych uniwersytetów w Ameryce Łacińskiej – 2020
Nenhuma descrição disponível.

Źródło: Times Higher Education.

Jeżeli umiejscowić na mapie Brazylii wspomniane w rankingu uniwersytety zauważymy, że cała siódemka zlokalizowana jest w regionie południowo-wschodnim, z których cztery znajdują się w stanie São Paulo, jeden w Rio de Janeiro oraz jeden  w stanie Santa Catarina. 

Niestety statystyki te nie oznaczają, że brazylijskie uniwersytety przeżywają teraz swój najlepszy czas. W 2018 r. rząd zlikwidował ponad 7 000 stypendiów na prowadzenie badań. Profesor Luis Felipe Miguel z Uniwersytetu w Brasília ogłasza tym samym koniec istnienia CAPES, wspomnianej wyżej agencji utworzonej w 1951 r. w celu szkolenia kadry naukowej. Profesor krytykuje również to, że naukowcy w Brazylii coraz częściej publikują artykuły dla samego publikowania, po to tylko aby uzyskać jakiekolwiek dofinansowanie na prowadzone badania i nie przejmują się jakością tych artykułów, ani tym, czy zainteresują one czytelnika.

Państwowe uniwersytety, które obecnie prowadzą różne badania naukowe, stają się coraz częściej miejscem walk o nieliczne zasoby finansowe, w których są jeszcze posiadaniu.  Wiele uniwersytetów, zwłaszcza tych z lat 60, zostało zbudowanych na wielkich terenach ziemskich, na przykład na dawnych farmach. W ten sposób zamierzano stworzyć prawdziwe “miasta wiedzy”, w których studenci i profesorowie mogliby się swobodnie spotykać i dyskutować. Niestety w ostatnich latach, wiele z nich przestało być bezpiecznym miejscem do prowadzenia badań naukowych, zajęć czy innych działań kulturalnych. Uniwersytety straciły bowiem swoją autonomię. W dodatku odnotowano znaczny wzrost rabunków, kradzieży i interwencji policji na terenie kampusu, przez co wielu wykładowców i studentów nie czuje się tam bezpiecznie.

W roku 2020 przypada stulecie powstania brazylijskich uniwersytetów, jeśli liczymy od momentu założenia pierwszego Uniwersytetu w Rio de Janeiro w 1920 r. Jest to również bardzo nietypowy czas dla tamtejszych uczelni wyższych. Rok, w którym epidemia wirusa Covid-19 spowodowała, że wiele z nich nie rozpoczęło nawet zaplanowanego na marzec nowego roku akademickiego, ponieważ zostały one zamknięte na jeden semestr. Kadra akademicka wprawdzie  próbuje pracować zdalnie, ale ciężko na ten moment powiedzieć jak radzą sobie studenci. Niektóre uczelnie starają się przejść na tryb zdalny, dla innych priorytetem jest jak przeżyć w tych trudnych czasach. Jednego możemy być pewni – ten rok 2020 r. będzie wyjątkowy dla uniwersytetów w Brazylii, nie tylko dlatego, że obchodzą one swoje stulecie, ale też dlatego, że sygnalizują potrzebę pilnych reform. Pewni nie możemy być tylko tego, jakie to będą zmiany i czy będą one na lepsze.

Nenhuma descrição disponível.

Uniwersytet Federalny Viçosa w stanie Minas Gerais (2016).
Fot. Alcione Nawroski

Alcione Nawroski: Doktor nauk humanistycznych w zakresie edukacji, o specjalnościach: historia i socjologia. Stopień doktora uzyskała na Universidade Federal de Santa Catarina.

* Ruch “tenentystyczny” został zapoczątkowany przez młodych żołnierzy o niskiej i średniej randze w Armii brazylijskiej, znanych jako „tenentes”. Ich głównymi postulatami było tajne głosowanie, prawo do powszechnej edukacji i położenie kresu rządzącej oligarchii agrarnej. Spośród wielu zorganizowanych przez nich protestów najbardziej znane jest Powstanie Copacabana w Rio de Janeiro w 1922 r., Powstanie Paulista w São Paulo w 1924 r. oraz Kolumna Prestesa, która wyruszyła z Rio Grande do Sul w 1924 r. i przemaszerowała 13 stanów, pokonując do 1927 roku aż 25 tysięcy kilometrów.
** Warto wyjaśnić, że nazwa „Uniwersytet Brazylii” został stworzony przez autorytarny i nacjonalistyczny rząd Vargasa w 1937 r., który stworzył unikalny system szkolnictwa wyższego dla całego kraju.

Inne

Przedsiębiorczość, czyli rebranding niewolnictwa

  • 30 czerwca 202030 czerwca 2020

Autor: Julian Konopelski

Motoboy, czyli kurier motocyklowy, to bez wątpienia jeden z najniebezpieczniejszych zawodów w Brazylii. Według raportu podsumowującego wypadki drogowe motocyklistów w latach 2008-2019, w przeciągu dekady na drodze życie straciło blisko 200 tys. osób, a ponad 2,5 miliona zostało inwalidami. Oznacza to, że każdego dnia ginie przynajmniej kilkudziesięciu dostawców.

Pomimo niebezpieczeństwa jakie wiąże się z tego rodzaju działalnością, Brazylia jest liderem na rynku dostaw motocyklowych, który według szacunków obsługiwany jest przez ponad 2 miliony pracowników. W precyzyjnym oszacowaniu liczby przeszkadza fakt, że wielu z nich nie rejestruje się formalnie, ponieważ wymagałoby to pomyślnego ukończenia 30-godzinnego kursu. A nie zapominajmy, że ten rodzaj pracy jest atrakcyjny właśnie ze względu na niewygórowane wymagania – potrzebujemy jedynie motoru i jako takiej umiejętności obchodzenia się z nim .

„Jeśli zamiast pracy w ciasnym biurze wolisz przestrzeń i mobilność, chcesz zarabiać powyżej średniej bez wymagań co do wykształcenia, sam być sobie szefem, jesteś na dobrej drodze, żeby zostać motoboyem” – takie teksty znajdziemy na różnych stronach ze wskazówkami jak rozpocząć działalność.

Jak wygląda to w praktyce? Należy podkreślić, że dla większości motoboyów ta właśnie praca jest jedynym źródłem utrzymania. W ostatnich latach wzrosła znacząco popularność aplikacji do zamawiania jedzenia z dostawą, a konkurencyjne firmy biją się o klientów, wabiąc ich przede wszystkim niższymi cenami. Jako że motoboyów nie brakuje, oni również muszą być konkurencyjni – godzą się więc na jeszcze niższe stawki. Ze statystyk bazujących na danych ponad 63 tys. pracowników wynika, że średnie zarobki wynoszą w tej branży około 1246,52 reali miesięcznie przy 43 godzinach pracy tygodniowo, a profil przeciętnego pracownika to: 25-letni mężczyzna o średnim wykształceniu. Część zarobionych pieniędzy dostawca musi oczywiście przeznaczyć na jedzenie, paliwo, internet w smartfonie, sprzęt zapewniający minimum ochrony na drodze oraz pokrycie innych kosztów eksploatacyjnych swojego pojazdu, który często zakupiony jest na kredyt.

W okresie pandemii, jeszcze do niedawna pracodawcy tacy jak UberEats, iFood czy Rappi (trzy najbardziej popularne aplikacje z dostawą jedzenia i zakupów) w żaden sposób nie wspomagali swoich pracowników. Zatem do wspomnianych wydatków z własnej kieszeni dochodził również zakup maseczek, żeli antybakteryjnych i innych środków ochrony. W końcu jednak aplikacje zdecydowały się zagwarantować wsparcie finansowe (nie mniejsze niż płaca minimalna, wynosząca 1045 reali) dla dostawców w grupie podwyższonego ryzyka. Nie była to jednak chęć dbałości o własnych pracowników, lecz zmiana wymuszona przez nakaz sądowy.

Sam nakaz również nie wziął się znikąd. W marcu, na początku pandemii, w sieci rozprzestrzenił się krótki filmik nagrany przez Paulo Limę, motoboya pracującego dla Ubera, Rappi i iFood . W dwuminutowym materiale opowiada on o braku wsparcia dla pracowników ze strony firm zarządzających aplikacją, głównie w kwestiach bezpieczeństwa i wyżywienia. Kiedy kuszą one potencjalnego pracownika, malują przed nim obraz autonomicznego przedsiębiorstwa; przy zderzeniu z rzeczywistością, usprawiedliwiają się, mówiąc, że praca motoboya jest jedynie możliwością dodatkowego źródła dochodu. Tego typu strategia doskonale sprawdza się w krajach o tak dużych nierównościach społecznych i bezrobociu jak Brazylia, gdzie zawsze znajdzie się ktoś chętny do podjęcia jakiejkolwiek pracy, nie pytając nawet o warunki zatrudnienia.

Ostatnie protesty w USA odbiły się echem w Brazylii, wzmagając różnego rodzaju inicjatywy wymierzone przeciwko obecnemu prezydentowi Republiki, Jairowi Bolsonaro i jego rządowi. I tak na przykład, kibice rywalizujących drużyn połączyli siły pod sztandarem „Kibiców Antyfaszystów” („Torcidas Antifascistas”). Inne grupy również zrzeszają się w obronie swoich interesów. Paulo Lima zachęca nie tylko motoboyów, lecz także wszystkich innych dostawców do przyłączenia się do nowo powstałej grupy „Dostawcy Antyfaszyści” („Entregadores Antifascistas”), która ma na celu walkę o godne warunki pracy. Pierwszy postulat to zagwarantowanie posiłków przez pracodawcę. „Zdajecie sobie sprawę, jaka to tortura – głodny motoboy, który musi wozić jedzenie na swoich plecach?” – mówi Paulo we wcześniej wspomnianym filmiku.

Jak to tej pory, dialog w tym zakresie nie istnieje, liczy się zysk. Aplikacje zwalczają aktywistów. Na podstawie widocznej aktywności (lub jej braku) oraz za pomocą geolokalizacji, są w stanie ustalić, kto pracuje, a kto protestuje. Ci drudzy muszą się liczyć z konsekwencjami w postaci rzadszych zleceń, a nawet blokady konta. Paulo został zablokowany we wszystkich trzech aplikacjach, z pracy w ramach których utrzymywał siebie i rodzinę: Rappi, iFood oraz UberEats.

Na pierwszego lipca zaplanowany został ogólnokrajowy strajk motoboyów oraz bojkot aplikacji. Do akcji przyłączyć może się każdy – wystarczy przez jeden dzień nic nie zamawiać oraz wystawić jedną gwiazdkę oceny w sklepie z aplikacjami i dodać komentarz wspierający protest. Cel? Zwrócenie uwagi na problem i wsparcie walki o lepsze warunki pracy
motoboyów . Do tej pory walczyli sami. O minimum godności.

Źródła:

https://www.seguradoralider.com.br/Documents/boletim-estatistico/Relatorio-Estatistico-Motocicletas.pdf

https://olhardigital.com.br/noticia/justica-determina-que-apps-de-entrega-auxiliem-entre 7 – gadores-afastados/99043

https://www.uol.com.br/esporte/futebol/ultimas-noticias/2020/06/02/torcidas-antifascistas- 9 marcam-ato-contra-bolsonaro-em-varias-capitais.htm

https://noticias.uol.com.br/cotidiano/ultimas-noticias/2020/06/09/entregadores-relatam-falta- 10 de-epi-medo-da-covid-19-e-trabalho-escravo.htm

http://g1.globo.com/mg/minas-gerais/noticia/2019/07/09/lei-que-regulamenta-profissao-/

https://www.portaldotransito.com.br/noticias/moto/de-carona-icones-da-praticidade-moto-boys-somam-mais-de-2-milhoes-no-pais/
Quanto ganham os motoboys de aplicativo
Como ser motoboy? Saiba por onde começar
Inne

Wyniki konkursu

  • 2 sierpnia 201623 lipca 2017

Czas rozstrzygnąć konkurs, w którym obiecaliśmy rozdać trzy egzemplarze książki „Brazylia, kraj przyszłości?” za najciekawsze odpowiedzi na pytanie konkursowe. Co nas cieszy i zdumiewa jednocześnie (wszak Polacy słynni są wszem i wobec z pesymizmu i narzekania), wszystkie przesłane odpowiedzi odpowiedziały na nasze pytanie twierdząco. Spośród prezentowanych punktów widzenia postanowiliśmy wyróżnić prace trzech panów: 

1. Romana Klina

2. Zbigniewa Kozaka

3. Michała Mielnika

Jeszcze raz dziękujemy za przesłane prace i serdecznie gratulujemy laureatom!

_ _

Autor: Maria Wróblewska

Fot.: Yuri Catalano, Unsplash

Nawigacja po wpisach

1 2 3 … 5

Najnowsze posty

  • Brazylijskie Candomblé – historia, rytuały i wyzwania
  • Demokracja w mundurach, czyli niekończący się eksperyment w historii Brazylii.
  • Stulecie powstania pierwszego brazylijskiego uniwersytetu – sto lat walki o dostęp do powszechnej edukacji wyższej i do prowadzenia badań naukowych

Wyszukaj według tagów

Afrobrazylijczycy Architektura armia badania naukowe bolsonaro dyktatura edukacja Ekologia Gospodarka Historia Igrzyska Olimpijskie Impeachment Indianie Internet Język Kino Konkurs Książka Kuchnia Literatura militaria Mundial Muzyka nauka Podróże Polonia Protesty Przegląd Prasy Religia szkolnictwo wyższe Sztuka Taniec uniwersytet W mediach wojny wojsko wojskowośc Wybory Wydarzenia

Polub nasz fanpage

Fundacja Terra Brasilis

Poznaj naszą książkę

Dowiedz się więcej
Zobacz, gdzie kupić

Kategorie

  • Inne 24
  • Kultura 152
  • Polityka 107
  • Społeczeństwo 190

Archiwum

Newsletter

Copyright © 2016 by Fundacja Terra Brasilis. All Rights Reserved.

Znajdź nas na Facebooku
© 2013-2016 Fundacja Kultury Brazylijskiej Terra Brasilis NIP 5342486770, KRS 0000400459 ul. Lilpopa 36/8, 05-840 Brwinów Logo: Jakub Sudra, http://sudragrafika.com/
Theme by Colorlib Powered by WordPress