Skip to content
Terra Brasilis
  • STRONA GŁÓWNA
  • O NAS
  • BLOG
  • KONTAKT
Site Search
Społeczeństwo

Franciszek lekko puka do bram Rio

  • 26 lipca 20131 sierpnia 2017
Jeszcze parę dni temu życie na ulicach Rio de Janeiro toczyło się zupełnie normalnie.  Ale już ten tydzień przypomina karnawał młodych z całego świata. W Brazylii rozpoczęły się bowiem Światowe Dni Młodzieży, a w poniedziałek do Rio de Janeiro przyleciał papież Franciszek.
Miasto wypełnili młodzi ludzie z Ameryki Łacińskiej i wszystkich kontynentów. Ulice wypełniła niepowtarzalna atmosfera radości. Rio stało się miejscem spotkań, rozmów i wspólnych chwil ludzi z całego świata. Szacuje się, że wśród około miliona pielgrzymów znajduje się także około 2000 Polaków. I rzeczywiście, są widoczni na ulicach: najczęściej z flagami lub ubrani na biało-czerwono. Specjalnie dla tej grupy odbywają się katechezy w języku polskim prowadzone przez czterech biskupów i jednego kardynała. Oprócz tego Polacy mogą codziennie uczestniczyć w Mszy świętej w polskiej parafii Matki Boskiej Jasnogórskiej. Proboszczem tej parafii jest ksiądz Jan Sobieraj, który w tym roku obchodził 50 lecie kapłaństwa, a w Brazylii pracuje już od 47 lat. Organizatorzy Światowych Dni Młodzieży przewidzieli znaczny udział Polaków – wśród siedmiu oficjalnych tłumaczeń głównych wydarzeń znajduje się także tłumaczenie na język polski. Każdy uczestnik na Copacabanie, jeśli tylko będzie dysponował własnym radiem, będzie mógł na żywo słuchać polskiego tłumaczenia na odpowiednich częstotliwościach.
 Tłum przywitał papieża niezwykle entuzjastycznie. Franciszek, który słynie z niekonwencjonalnych zachowań i szczerej chęci przebywania z ludźmi i tym razem ujął wszystkich. Po wylądowaniu wsiadł w zwykły samochód i w pewnym momencie – na skutek błędu służb miejskich – stanął w zwykłym korku. Sytuacja chwilami wydawała się bardzo groźna. Samochód z otwartą szybą otoczyły setki ludzi, wszyscy chcieli papieża zobaczyć z bliska, a nawet dotknąć. Po dłuższej chwili samochody ruszyły. Papież dojechał do pałacu Guanabara na spotkanie z prezydent kraju, Dilmą Rousseff. Setki tysięcy ludzi, które cieszyły się i witały papieża na ulicach miasta oraz miliony śledzące wizytę przed telewizorami usłyszały skromne słowa:
„Dowiedziałem się, że aby dotrzeć do narodu brazylijskiego, trzeba wejść przez bramę jego wielkiego serca. Niech mi więc będzie wolno w tej chwili delikatnie zapukać do tych drzwi. Proszę o pozwolenie, by wejść i spędzić ten tydzień z wami.”  Franciszek wyjaśnił też cel swojej pierwszej oficjalnej wizyty zagranicznej: „Jak wiadomo, główny powód mojej obecności w Brazylii wykracza poza jej granice. Przybyłem bowiem z okazji Światowego Dnia Młodzieży. Przyjechałem, by spotkać młodych, przybyłych z całego świata, których przyciągnęły otwarte ramiona Chrystusa Odkupiciela. Chcą oni znaleźć schronienie w Jego uścisku, właśnie przy Jego sercu, raz jeszcze usłyszeć Jego jasne i mocne wezwanie: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody”. 
Franciszek wyraził też radość, że celem jego pierwszej wizyty jest Brazylia, a więc kraj Ameryki Łacińskiej, z której sam pochodzi.
 
Trzeba przyznać, ze papież ze swoją otwartością i chęcią przebywania wśród ludzi nie stawia lokalnych służb w łatwej sytuacji. Jak wiadomo będzie poruszał się otwartym papamobile, nie osłoniętym kuloodpornymi szybami. Nie chce też by w jego obecności przebywali uzbrojeni w karabiny ochroniarze i policjanci. W ciągu swojej wizyty był już w faveli Varginha. Okolica ta nazywana bywa „lokalną strefą Gazy” i powszechnie znana jest z przestępczości i handlu narkotykami. Papież wypowiedział tam wiele ważnych słów dla Brazylii i dla całego świata. Mówił między innymi o potrzebie stworzenia świata sprawiedliwego i bardziej solidarnego. Nie można bowiem pozostawać obojętnym na nierówności, które szczególnie ostro zarysowują się w Brazylii, na ulicach Rio de Janeiro, gdzie pod apartamentowacami o mieszkaniach kilkusetmetrowych śpią całe rodziny bezdomnych, a obok jednego z najdroższych hoteli świata (Sheraton) znajduje się jedna z wielu dzielnic nędzy, favela Vidigal. Ojciec Święty Franciszek docenił wszelkie wysiłki, które podejmowane są przez brazylijskie społeczeństwo aby doprowadzić do integracji grup najbardziej cierpiących i potrzebujących oraz w walce z głodem i ubóstwem. Jednym z największych problemów Brazylii są także narkotyki. Franciszek dokonał także inauguracji pawilonu dla uzależnionej młodzieży w Szpitalu św. Franciszka z Asyżu w Rio de Janeiro. Pawilon powstał dzięki działalności zakonu Franciszkanów i inwestycjom publicznym. Papież zwrócił uwagę na konieczność pochylania się i pomocy każdemu potrzebującemu. Jednoznacznie wypowiedział się także w sprawie bardzo żywo dyskutowanej obecnie z Ameryce Łacińskiej – krytykując ideę legalizacji narkotyków. Papież stwierdził, że w świecie dominującego egoizmu i wielu „kupców śmierci” trzeba krzewić sprawiedliwość i wychowywać ludzi w wartościach wspólnotowych.
Franciszek, a więc papież ubogich przyjechał do Brazylii w bardzo ważnym momencie. Kraj, który rozwijał się w ostatnich latach niezwykle szybko, zarówno gospodarczo jak i społecznie, dwa miesiące temu ogarnęła fala protestów. W ciągu 10 lat, gdy 40 milionów ludzi wyszło z ubóstwa, a 30 milionów dzieci, które nie miały wcześniej takich możliwości poszło do szkół – ludzie zyskali znacznie większą społeczną i polityczną świadomość. Nierówności, które narastały przez setki lat historii kraju, niski poziom edukacji, drastycznie złe warunki w szpitalach publicznych i wszechobecna korupcja sprawiły, że ludzie wyszli na ulice i  zażądali zmian. Zarzewiem manifestacji był wzrost cen biletów transportu miejskiego, ale także wysoki koszt wielkich międzynarodowych wydarzeń takich jak Mundial (2014), Olimpiada (2016) czy Światowe Dni Młodzieży (2013). Jednak tak potrzebne i ważne dla Brazylii wartości jak: równość, walka z ubóstwem i wykluczeniem, stwarzanie ludziom równych szans oraz solidarność są to też wartości, które głosi i wciela w życie papież Franciszek.
 
Młodzież ze wszystkich zakątków świata przyjechała do Brazylii na spotkanie z papieżem, który pragnie by Kościół był bardziej otwarty, aktywny i bliższy wiernym. Do końca tego tygodnia kolorowy i radosny tłum będzie płynął ulicami Rio. Być może wizyta papieża pomoże wcielać w życie wspólne wszystkim wartości takie jak solidarność i pomoc słabszym.

 

Chociaż powszechnie wiadomo, że między Brazylią i Argentyną od dawna istnieją antagonizmy wielu Brazylijczyków twierdzi, że papieżowi już udało się dokonać cudu: dzięki niemu Brazylijczycy pokochali Argentyńczyków. Wizyta papieża jest bez wątpienia bardzo ważnym momentem w historii Brazylii. I nie ostatnim – w Aparecidzie Franciszek już zapowiedział swój powrót w 2017 r.
_ _ 
Janina Petelczyc
Fot. 1.:  Agata Błoch
Fot. 2.: Janina Petelczyc
Fot. 3: Monika Rybczyńska
Społeczeństwo

Świątynia Dobrej Woli (Tempo da Boa Vontade)

  • 4 kwietnia 20131 sierpnia 2017
 …zwana również Świątynią Pokoju lub Piramidą Błogosławionych Dusz
Znaleźć miejsce, gdzie byłoby najważniejsze „zbudowanie świątyni Żywego Boga wewnątrz serc ludzkich” – taka idea przyświecała Jose de Paiva Netto – dziennikarzowi, komentatorowi radiowemu, pisarzowi, kompozytorowi i poecie, prezydentowi Legionu Dobrej Woli – człowiekowi, który zainicjował budowę Świątyni Dobrej Woli. Podstawowym założeniem twórców wspólnoty było zjednoczenie wszystkich religii i umożliwienia wyznawcom różnych kultów modłów w jednym miejscu w ramach Totalnego Ekumenizmu.
 
Nic nie wiedziałam na temat tej religii. Zainteresował mnie niezwykły kształt kościoła i historie, które usłyszałam na jego temat. Świątynia Pokoju, wraz z budynkiem Parlamentu Dobrej Woli (ParlaMundi) i budynkiem administracyjnym tworzy ekumeniczny zespół – centrum Legionu Dobrej Woli. Świątynia Dobrej Woli została uznana za jeden z siedmiu cudów miasta Brasilia, w Dystrykcie Federalnym. Od dnia otwarcia Świątyni w 1989r odwiedziło ją ponad 19 milionów turystów i pielgrzymów. Świątynia jest najczęściej odwiedzanym kompleksem stolicy Brazylii. 
 
Budowla jest piramidą o siedmiu fasadach, wysoką na 21 metrów i o średnicy 28 metrów. Na szczycie znajduje się czysty kryształ, który jest uważany za największy tego typu kamień na świecie. Wszystko w tym projekcie ma swój określony sens i nierozerwalnie związane jest z ideą bezgranicznego ekumenizmu. Detale świątyni zostały starannie zbadane i przemyślane jako „punkt jednoczenia wysokiej duchowości, kultury, ekologii i sztuki, naukowej i duchowej medycyny i ich harmonijne rozmieszczenie wyzwala najbardziej dobroczynne odczucia. Rozmiary i proporcje pomnika związane z cyfrą 7, symbolizującą doskonałość i cyfrą 1”. (cytat z ulotki)
 
 
We wnętrzu, na środku głównej sali znajduje się czarno – biała spirala z granitu. Kiedy weszłam, zobaczyłam kilka osób boso wędrujących w formie medytacji czy modlitwy w ruchu wzdłuż wzoru płytek. Wolontariusze przy wejściu wręczyli mi ulotki (również w języku polskim!!!) i poinformowali jak mam się zachować. 
Najpierw trzeba wkroczyć na ścieżkę oznaczoną ciemnymi płytkami, która prowadzi w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. „Droga ta symbolizuje trudną podróż istoty ludzkiej w poszukiwaniu punktu równowagi. Celem wędrówki po czarnych płytkach jest oczyszczenie się, symboliczne odrzucenie wszystkiego, co przeszkadza w drodze do Światła. Droga kończy się w środku piramidy, dokładnie pod kryształem, gdzie umieszczono okrągłą płytkę z brązu, która symbolizuje odkrycie światła i początek nowej drogi. Tu zaczyna się ścieżka z białych płytek, prowadząca w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Reprezentuje ona „drogę oświetloną wartościami moralnymi i duchowymi zdobytymi własnym wysiłkiem człowieka”. Prowadzi do miejsca zwanego Tronem i Ołtarzem Boga. 
Jest to artystyczna wizja rzeźbiarza Roberto Moriconi /1932-1993/: cztery żywioły przyrody – ogień, powietrze, ziemia i woda- symbolizują Stwórcę. Na nim napis: ”Każdy dzień może być dniem odnowienia naszego losu”. To punkt orientacyjny dla wszystkich, którzy tędy przechodzą, niezależnie od ich własnej wiary. „Dzieło ukierunkowane jest ze wschodu na zachód wskazując na pojednanie wschodniego mistycyzmu i zachodniego pragmatyzmu”.  Na końcu drogi każdy może się napić wody ze Świętego Źródła. Woda wydobywa się z artezyjskiej studni, przechodzi przez liczne filtry, następnie przepływając przez nawę główną świątyni , pobiera energię kryształowego monolitu. Podobno ma właściwości lecznicze. Muszę przyznać, że pobyt w tej świątyni i przejście przez spiralę zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie. Z tego wrażenia zapomniałam zrobić zdjęć wewnątrz, dlatego mam tylko kilka z zewnątrz. Wcale mi się nie chciało wychodzić i zwiedzać pozostałych atrakcji kompleksu. A jest ich mnóstwo. Ja z braku czasu zobaczyłam tylko: 
 
Salę Egipską – miejsce odpoczynku i medytacji z trójwymiarowymi dekoracjami w stylu starożytnego Egiptu. Kilka osób odpoczywało w niej w przy dźwiękach muzyki, na wygodnych fotelach, w bardzo przyjemnym delikatnym zapachu roztaczającym się w tej cichej sali. Pewnie byłoby miło się tu przespać lub poczytać. Galerię sztuki – zajmuje 570 metrów kwadratowych powierzchni i jest jednym z największych centrów kultury miasta Brasilia. Galeria posiada także swoją pracownię dostępną dla utalentowanych artystów Brazylii i całego świata.
W galerii znajduje się też Święte Źródło, z którego można zaczerpnąć wody. Niektórzy przychodzą tu z dużymi baniakami na wodę. Zgodnie z zapewnieniami ekspertów święty kryształ „oczyszcza okoliczne środowisko i katalizuje energię wchodzących do świątyni ludzi”. Przy źródle stoi francuska rzeźba z XVIII wieku przedstawiającą postać Chrystusa błogosławiącego wszystkich odwiedzających. Tam także zapisane są słowa lidera SDW:„Woda – to życie i bez niej nie jest możliwe jakiekolwiek istnienie. Zanieczyszczenie wody – to zbrodnia przeciw ludzkości.”
Trudno się nie zgodzić. Obecnie mieszkam w Sao Paulo, przez które przepływają dwie tak zwane rzeki, będące faktycznie śmierdzącymi ściekami. Mam podobne myśli dusząc się za każdym razem, kiedy przejeżdżam przez mosty.
 
W Galerii wydzielone są osobne sale warte wspomnienia:
Memoriał ku czci Alziro Zarur – sala pamięci, rodzaj pamiątkowego grobowca Alziro Zarur (1914-1979) założyciela Legionu Dobrej Woli, jego symboliczny grób i kamień symbolizujący energię kosmiczną..
Memoriał ku czci Jose Paiva Netto – sala pamiątkowo-historyczna  dokumentująca historię świątyni, oraz życie jej założyciela. W gablotach powieszono portrety wielkich tego świata i tu nie wiedziałam, czy śmiać się czy się oburzyć czy podziwiać prawdziwy synkretyzm Legionu Dobrej Woli. Obok Chrystusa i Buddy, znajdują się tu portrety Dżyngis-Chana, księżnej Diany, Marylin Monroe, Ayrtona Senny i wielu innych sławnych osobistości. Ciekawe były również podarki od przedstawicieli różnych wspólnot narodowych i religijnych Żydzi podarowali menorę, muzułmanie Koran, a Holendrzy… jakąś wazę. 
 
Starałam się jeszcze dowiedzieć czegoś więcej o tej ekumenicznej wspólnocie, ale mimo, że sama idea jednoczenia religii jest mi bardzo bliska, a strona internetowa jest prowadzona w wielu powszechnie znanych językach, trudno mi było przebrnąć przez napuszoną mnogością wzniosłych słów nowomowę. Wyczytałam, że w kompleksie przy świątyni znajduje się też budynek ParlaMundi – Światowy Parlament Ekumenicznego Braterstwa  będący „forum bezgranicznego ekumenizmu dla ostatecznego wzajemnego porozumienia między narodami Ziemi i rozwiązania fundamentalnych życiowych problemów – socjalnych, humanitarnych i duchowych” Wewnątrz działa tam skrzydło studenckie przeznaczone nie tylko dla uczących się, ale dla wszystkich, którzy potrzebują doświadczyć atmosfery wspierającej rozmyślania oraz badania naukowe. Jest tam dostęp do Internetu, biblioteka i kolekcja komiksów. Skrzydło studenckie corocznie odwiedza ponad 120 tysięcy uczących się.
Widzę więc, że Legion Dobrej Woli ma pieniądze, które umie wykorzystać w bardzo ciekawy i ładny sposób, wiem, że chciałabym jeszcze kiedyś odwiedzić Świątynię Dobrej Woli, ale badania nad tą wspólnotą zostawię na inną okazję.
 
_ _
 
Joanna Lewicka
Społeczeństwo

Do zobaczenia w Rio!

  • 24 marca 20131 sierpnia 2017
Zgodnie z wolą papieża Jana Pawła II w Niedzielę Palmową wierni Kościoła katolickiego obchodzą Światowy Dzień Młodzieży. Co roku w każdej diecezji odbywają się z tej okazji wydarzenia modlitewno-kulturalne, skierowane do lokalnej młodzieży. Wielkie spotkania młodych z całego świata w obecności papieża – takie jak to, które czeka nas w lipcu br. w Rio de Janeiro – mają miejsce co 2 lub 3 lata. Wyboru kraju-gospodarza takiego wydarzenia dokonuje sam Ojciec Święty.
 
 
Dobrej drogi!
 
W Niedzielę Palmową, 24 marca, podczas Mszy świętej na placu Świętego Piotra papież Franciszek oficjalnie potwierdził, że będzie kontynuował dzieło swoich poprzedników i weźmie udział w tegorocznym spotkaniu z młodzieżą w Brazylii: – Drodzy przyjaciele, ja również od dzisiaj wyruszam z wami w drogę, śladami błogosławionego Jana Pawła II i Benedykta XVI. (…) Z radością spoglądam ku lipcowi tego roku, w Rio de Janeiro! Umawiam się z wami w tym wielkim brazylijskim mieście! – mówił podczas homilii. Apelował do młodych ludzi, by dobrze przygotowali swe serca do tegorocznych Światowych Dni Młodzieży. Po Mszy świętej, przed Aniołem Pańskim, zaproszenie powtórzył w kilku językach – niemieckim, francuskim, angielskim, hiszpańskim i po raz pierwszy polskim: – Dobrej drogi! – życzył polskiej młodzieży.
 
Papież jest Argentyńczykiem, ale Bóg Brazylijczykiem
 
Lokalny Komitet Organizacyjny Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro przyjął wiadomość o wyborze papieża z Ameryki Południowej z entuzjazmem i wzruszeniem. Fakt, że Jorge Bergoglio pochodzi z sąsiedniej Argentyny – odwiecznej rywalki – dodatkowo umacnia poczucie dumy narodowej Brazylijczyków: „Papież jest Argentyńczykiem, ale Bóg Brazylijczykiem!” – podkreślają z satysfakcją.
Zaproszenie do Rio de Janeiro ponowili obecni na konklawe brazylijscy kardynałowie jeszcze w dniu wyboru nowego papieża. Arcybiskup Aparecida, przewodniczący Konferencji Biskupów Brazylii, Raymundo Damasceno (ten sam, obok którego dopiero co wybrany papież siedział w autobusie w drodze do Domu Świętej Marty) powiedział, że w krótkiej, nieformalnej rozmowie na temat przyjazdu na ŚDM Ojciec Święty wyraził radość i żywe zainteresowanie.
Także prezydent Brazylii, Dilma Rouseff, niezwłocznie powtórzyła zaproszenie na lipcowe spotkanie z młodzieżą. Natychmiast wystosowała oficjalny list z gratulacjami, w którym poprosiła Ojca Świętego o spotkanie. 19 marca uczestniczyła we Mszy św. inaugurującej pontyfikat Franciszka, zaś następnego dnia, we środę 20 marca, gościła w papieskich apartamentach. Była to pierwsza wizyta głowy państwa w nowo rozpoczętym pontyfikacie Franciszka. Podobno pomoc tłumacza okazała się zbędna: sympatyczna rozmowa odbyła się w języku „portunhol” – improwizowanej mieszance portugalskiego i hiszpańskiego.
 
 
Po spotkaniu prezydent Brazylii, dumnie prezentując przypięty do płaszcza znaczek JMJ Rio 2013, zdradziła dziennikarzom, że papież potwierdził zamiary przyjazdu do Rio de Janeiro oraz przyznał, że liczy na tłumną obecność młodzieży z różnych stron świata. Dilma zapowiedziała także, że po zakończeniu ŚDM Ojciec Święty planuje pielgrzymkę do sanktuarium maryjnego w Aparecida. Pani prezydent nie kryła zadowolenia z faktu, że papież dobrze orientuje się w kwestiach społecznych Brazylii i nie obce mu są programy rządowe zwalczające ubóstwo i nierówność społeczną (zobacz wypowiedź Dilmy po spotkaniu z papieżem).
 
Brazylia przyjmuje Cię z otwartymi ramionami
 
We Mszy świętej inaugurującej pontyfikat Franciszka uczestniczył także Arcybiskup Orani João Tempesta, Metropolita Rio de Janeiro, przewodniczący Komitetu Brazylijskiego ŚDM. Zawiózł papieżowi specjalnie zaprojektowaną  koszulkę z logo ŚDM Rio 2013, imieniem papieża i napisem: „Brazylia przyjmuje Cię z otwartymi ramionami”. 
 
 
W trakcie trzydniowego pobytu w Watykanie abp Tempesta rozmawiał z przedstawicielami Papieskiej Rady ds. Świeckich na temat propozycji programowej wizyty papieża w Rio de Janeiro.    Poza ustalonymi i zatwierdzonymi wydarzeniami centralnymi (ceremonia powitania papieża, droga krzyżowa, czuwanie z Ojcem Świętym i Msza św. kończąca ŚDM) i dodatkowymi (uroczysty obiad z młodzieżą z różnych stron świata) organizatorzy ŚDM zaproponowali Papieżowi Franciszkowi m.in. wizytę w faweli, odwiedziny  młodzieży pozbawionej wolności oraz borykającej się z problemem uzależnienia, spotkanie z dziećmi, spotkanie z biskupami oraz wizytę w kilku najciekawszych miejscach, takich jak wzgórze Corcovado z pomnikiem Chrystusa Odkupiciela czy zabytkowy kościół w dzielnicy Penha. Dokładny program wizyty papieskiej zostanie jednak zatwierdzony dopiero pod koniec kwietnia lub na początku maja.
 
Będziemy przygotowani na wszystkie niespodzianki
 
Gdziekolwiek się nie wybierze, Ojciec Święty będzie mógł czuć się w Brazylii bezpiecznie: nad nim oraz nad uczestnikami Światowych Dni Młodzieży będzie czuwać brazylijska armia. Zapewnił o tym goszczący ostatnio w Polsce gen. bryg. Marco Antonio Freire Gomes, dowódca Brygady Operacji Specjalnych Sił Zbrojnych Brazylii: – Będziemy starali się o to z policją i innymi służbami. Wojsko będzie też wspierać przygotowanie logistyczne Światowych Dni Młodzieży. Nasza praca nad tym wydarzeniem rozpoczęła się już w zeszłym roku. Będziemy przygotowani na wszystkie niespodzianki, choć mamy nadzieję, że żadnych niespodzianek nie będzie. Oby wszyscy mogli cieszyć się po prostu z możliwości tego wielkiego spotkania – mówił gen. Gomes w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej po Mszy świętej, która odbyła się 21 marca w warszawskiej katedrze polowej. 
 
Uroczystą Mszę, w której uczestniczyli oficerowie armii brazylijskiej, odprawiono z okazji stulecia urodzin patrona wojsk lądowych armii brazylijskiej – brata Orlando – w intencji jego rychłej beatyfikacji. Duchowny uznawany jest za bohatera II wojny światowej, w której walczył jako kapelan Brazylijskiego Korpusu Ekspedycyjnego, operującego we Włoszech. Gen. Gomes podkreślił, że jest on dla brazylijskich żołnieży „przykładem dużej religijności, rozwoju duchowego, a także wzorem pełnego poświęcenia żołnierza”.
Zapytany przez KAI o znaczenie wyboru pierwszego papieża z kontynentu amerykańskiego, gen. Gomes stwierdził, że „jako dla katolika wybór papieża sam w sobie jest bardzo ważnym wydarzeniem”, a to, że pochodzi z Ameryki Południowej, jest dodatkowo radosnym faktem. Przy okazji wyraził radość, że może odwiedzić Ojczyznę Jana Pawła II. – Jego osobę do tej pory nosimy w sercach. Miałem okazję spotkać Ojca Świętego podczas mojej wizyty w Watykanie. Dla mnie to był człowiek święty. Dawał ogromną siłę wiary, myślę, że stale oddziałuje na moje życie – wyznał.
_ _
 
Katarzyna Osińska
 
Źródła:
www.vatican.va
www.rio2013.com
www.dilma.pt
www.ekai.pl
Kultura

Weekend z tańcem Candomblé

  • 8 marca 20136 sierpnia 2017
Afrobrazylijskie tańce Orixas
W imieniu Centrum Kultur Świata serdecznie zapraszamy na warsztaty afrobrazylijskiego tańca Candomblé. 
O samym Candomblé już nieraz wspominaliśmy na naszym blogu: Mitologia wierzeń afrobrazylijskich,  Na tropie Makumby w Brazylii,  Makumba czarna magia czy legenda, a więc bać sie czy nie . 
PROWADZENIE: BOCA DO RIO (BRAZYLIA) – aktywny wyznawca Candomblé, praktykujący na co dzień w Bahii.
  
Tańce Orixas 
  
Orixas i ich kult pochodzi z Afryki – stamtąd, wraz z niewolnikami, przywędrowały do Brazylii rytuały, teksty pieśni, modlitwy, święte kamienie, czy amulety. Afrykańska tradycja i wiara w bogów takich jak Exu, Ogun, Iansa, Naña, Obaluaê-omolu, Iemanja, którzy wiodą swoje życie w lasach i wodach, szybko rozprzestrzeniła się na całym wybrzeżu Brazylii, znacząco wzbogacając kulturę brazylijską i tworząc nowe rytmy i rytuały. Po dziś dzień, na kulturę brazylijską bardzo silny wpływ ma kultura afrykańska i jej elementy takie jak samba, maracatu, capoeira, czy gra na bębnach. Afrykanie podzielili się z białymi Brazylijczykami swoją wiarą, swoją kulturą, swoją sztuką i mocami swoich bogów.
  
Termin orixa pochodzi z Ioruba – terytorium Afryki i oznacza religię tego regionu. Religia, czy też mit orixas, odnosi się do rodziny i przodków – orixa to w zasadzie przodek, który stał się bogiem i posiadł moc nad siłami natury, takimi jak pioruny, woda, ogień, lub był odpowiedzialny za prace związane z metalem, czy też roślinami, ziołami i ich zastosowaniem. Opisując ten system wierzeń można powiedzieć, że orixas stanowią symbol Ziemi. Bardzo istotne w tańcach orixas są żywioły – ziemia, ogień, powietrze, woda – reprezentując moc żywotną i energię ruchu, taniec zaś zwykle symbolizuje ruchy wojowników i zwierząt. Te elementy są obecne w każdym tańcu orixas przekazując mądrość dotyczącą świętych symboli natury. 
  
Podczas zajęć, wykorzystując rytuały Candomblé   będziemy badać rolę i budowę ciała. W procesie uczenia się kroków tańca Boca do Rio postara się pokazać aspekty codziennej praktyki Candomblé. 
  
Podczas zajęć – oprócz nauki kroków – będzie można zapoznać się z historią i wartościami związanymi z tańcami candombe. Nauka tych tańców jest możliwa tylko wtedy, gdy osoba jest traktowana jako całość. To czas, aby praktykować wszystkie zmysły: węch, dotyk, wzrok, słuch i smak i poszukiwać ich równowagi. Podczas nauki tańców Candomblé ciało ujawnia swoje silne strony i walory estetyczne, które można zobaczyć i odczuć. W Candomblé ciało konstruuje się poprzez rytualny taniec, ale także przez przyswajanie wartości społecznych, kulturowych, religijnych, poprzez słowa, działania, gesty. Boca do Rio praktykuje taniec Candomblé od 10 lat używając metod łączących sferę cielesną ze sferą duchową.
  
  
  
ZAPISY / JOIN US: kontakt@centrumkulturswiata.pl
termin / when?:8-10.2013
 
8.03 piątek / Fri: 19:00-21:00
9.03 sobota / Sat: 15:00-17:00
10.03 niedziela / Sun: 15:00-17:00
 
miejsce / where?: Centrum Kultur Świata, ul. Skaryszewska 15, klatka „concept”, 1. piętro
cena: / prices
za cały cykl:
250 zł (dla zgłoszonych do 1.03 / if you enroll before 1.03)
280 zł (po 1.03 / if you enroll after 1.03)
120 zł za pojedyncze zajęcia (2 godz.) / one-class entrance
 
Konieczne są zgłoszenia mailowe na adres: kontakt@centrumkulturswiata.pl
lub telefoniczne: 600 995 122.
Społeczeństwo

Zdumiewający fenomen uzdrowicielski – João Teixeira da Faria

  • 7 marca 20131 sierpnia 2017
 
João Teixeira da Faria (znany w Brazylii jako João de Deus, na świecie jako John of God, a w Polsce jako Jan od Boga) – to jeden z najbardziej znanych uzdrowicieli naszych czasów, najpotężniejsze medium, zdumiewający fenomen uzdrowicielski, obiekt licznych badań, filmów, reportaży. João de Deus jest spirytystą, ale przyjmuje wszystkich, niezależnie od religii, pochodzenia czy wiary. W tym miejscu warto by było zapoznać się ze spirytyzmem jako religią, ale mam dużo do powiedzenia o samym João i jego pracy, więc odsyłam zainteresowanych do Wikipedii, gdzie spirytyzm jest zdumiewająco dokładnie i bardzo ciekawie opisany oraz do sięgnięcia do innych źródeł. 
 
João Teixeira de Faria urodził się w 1942 roku w katolickiej rodzinie ubogiego krawca. Nie otrzymał wykształcenia. W wieku lat 16 opuścił dom rodzinny w poszukiwaniu pracy. Wędrował przez płaskowyż Mato Grosso, imając się różnych dorywczych zajęć. Pewnego dnia w miejscowości Campo Grande ukazała mu się włoska święta Rita z Cascia. Przykazała, aby udał się do pobliskiego centrum spirytystów, gdzie na niego czekają. Tam znalazł się pod działaniem Ducha, za sprawą którego uzdrowił kilka osób. Od tego dnia pielgrzymował po kraju użyczając swego cała „duchowym lekarzom”, którzy jego rękami dokonywali uzdrowień. João jest nieświadomym medium, to znaczy takim, które nie pamięta później tego, co się z nim dzieje, kiedy zawłada nim Byt.  Początkowo João był bardzo przestraszony. W modlitwach prosił Boga, aby uwolnił go od tak wielkiej odpowiedzialności. Tymczasem jego uzdrowicielskie zdolności pogłębiały się. João podkreśla na każdym kroku, że nigdy nie uznawał się za sprawcę cudów. Uważa się tylko za narzędzie w rękach Boga, któremu użycza swojego ciała. 
 
W 1978 roku Teixeira w małej wiosce Abadiania, założył klinikę i zbudował Dom św. Ignacego (Casa de Dom Inacio). Od tego czasu ta mała wioska stała się mekką nie tylko dla nieuleczalnie chorych liczących na cudowne uzdrowienie i terapeutów pragnących za sprawą João Teixeiry zdobyć nowe moce, ale także dla wielu lekarzy, naukowców oraz duchownych. Tym ostatnim bardziej chodziło nie tyle o badanie tajemniczego zjawiska, co głównie o zdemaskowanie „bezczelnego oszusta posługującego się Boskim imieniem”.  Z tego powodu wielokrotnie go aresztowano za nielegalne praktykowanie leczenia, osadzano w więzieniach, bito, torturowano i głodzono. Dopiero podczas ostatniego procesu, który odbył się w 2002 roku, uznano fenomen jego działalności. Na sali sądowej przeprowadził wówczas jedną ze swoich słynnych operacji. Od tej pory władze otoczyły uzdrowiciela dyskretną opieką, a do jego kliniki zaczęły zjeżdżać się incognito wysoko postawieni politycy i urzędnicy państwowi. 
 
Oczywiście byłam bardzo zainteresowana osobistym doświadczeniem tego miejsca. Z Internetu dowiedziałam się jak się tam dostać, czego oczekiwać, jak funkcjonuje to miejsce i czego się oczekuje od przybyszy. 
 
Centrum jest otwierane o 6 rano. Dlatego ludzie często przyjeżdżają w ciągu nocy. Abadiania jest bardzo dobrze przygotowana do zaspakajania potrzeb turystów i pielgrzymów. Pełno jest pensjonatów i hotelików. Ci, których nie stać, często śpią w samochodach i autobusach, inni stoją oczekując świtu. Pensjonaty zapewniają darmową kawę dla zmęczonych podróżnych przybyłych w ciągu nocy. Im bliżej Centrum, tym drożej. Ale też jest duża różnica w obsłudze. Pensjonaty wokół Centrum są nastawione na spełnianie wszystkich potrzeb pielgrzymów, tańsze hotele oferują wyłącznie nocleg.
Nie mogłam się doczekać, wyszłam wcześnie. Było bardzo spokojnie, chłodno, deszczowo.  Mimo to, już widziałam ludzi ubranych na biało idących w jedną stronę. Podążyłam za nimi. 
 
 
 
 
Centrum, zwane Domem (Casa), zostało tak zaprojektowane by spełniać potrzeby przybywających. Główny hol otwarty z jednej strony prowadzi od zadaszonego przejścia, toalet oraz ogrodu różanego. Dalej znajduje się sala, gdzie zbierają się ludzie ubrani cali na biało.
 
 
Najpierw jednak trzeba było odnaleźć recepcję, gdzie dostaje się odpowiednią karteczkę według której przybywający muszą określić cel przybycia w danym dniu. Dostałam kartkę z napisem „pierwsza wizyta” i zostałam skierowana do Sali gdzie zbierali się wszyscy oczekujący. Ludzie rozmawiali przyciszonymi głosami, z tyłu można było obejrzeć wideo z przeprowadzanych operacji, fragmenty reportaży. Niektórzy podchodzili do przedniej ściany, gdzie wisiał drewniany trójkąt. Dotykali go rękoma a czołem dotykali środka i modlili się. Niektórzy zostawiali tam zdjęcia. 
 
 
 
Inni ustawiali się w osobną kolejkę i w pewnym momencie zostali wpuszczeni do osobnej sali modlitw. Obserwowałam wszystko, zadałam kilka pytań sąsiadującym osobom. Dwie były z Rosji, za mną jakiś Włoch, Brazylijczycy i Amerykanie.
 
 
 
 
Ponad godzinę później pojawiły się pierwsze osoby ze sceny dyrygujące przybyłymi, wyjaśniające gdzie kto ma stanąć lub usiąść. Osobno kolejka pierwszy raz, osobno drugi raz, osobno ci, którzy chcą być operowani, osobno ci, którzy chcą zobaczyć operacje, osobno ci, którzy chcą medytacją i modlitwą wspierać energetycznie itp. Potem pojawił się João de Deus, za nim asystenci niosący narzędzia chirurgiczne, gazę i jakieś inne rzeczy. 
João każdą swoją sesję zaczyna od dobitnego przypomnienia obecnym, iż „uzdrawiać zdolny jest tylko Bóg”. Podczas uzdrawiania wchodzi w trans, wycofuje własną świadomość i użycza swego fizycznego ciała istotom, które poprzez niego wykonują uzdrowicielskie czynności.
Istot tych jest według różnych źródeł od 34 do 42. Są wśród nich duchy zmarłych lekarzy; niektórych z nich udało się zidentyfikować – żyli przeważnie w Brazylii. Są także istoty bardziej tajemnicze, z których jedna używa imienia św. Ignacego Loyoli (założyciela zakonu jezuitów), a inna – Króla Salomona.
 
 
 
Podczas pierwszego poranka udało mi się faktycznie zobaczyć operacje, które rzuciły wyzwanie mojej logice. Przy użyciu długich szczypców i wacika Joao de Deus zoperował jedną kobietę poprzez nos, wysoko wkręcając w zatoki. Powiedziano mi, ze Joao potrafi dokonać 28 rodzajów operacji ciała stosując te technikę. Widok jest dość okropny dla oglądających – wygląda boleśnie, bardzo inwazyjnie, a jednak kobieta nawet nie pisnęła. Podobnie niesamowita wydała mi się operacja wykonywana metodą skrobania gałki ocznej przy pomocy kuchennego noża. Znowu dowiedziałam się, że skrobiąc gałkę oczną nożem, Joao usuwa nie tylko raka oczu, ale i guzów w innych częściach ciała, w żaden sposób logicznie nie powiązanych z okiem. 
João pomimo braku odpowiedniego przygotowania medycznego, zgodnie z otrzymywanymi od sił nadprzyrodzonych wskazówkami, przeprowadza operacje wykorzystując profesjonalne narzędzia chirurgiczne, ale też przedmioty, które znaleźć można w każdej kuchni oraz bez jakiegokolwiek znieczulenia. Nacięcia chirurgiczne wywoływały tylko nieznaczne krwawienia tamowane skrawkiem gazy. Pacjenci podczas zabiegu czuli się dobrze, nie tracili sił i całe zabiegi znosili w większości na stojąco.
 
Operacje zajmowały kilkanaście sekund, kilka minut. Kiedy Joao podchodził do kolejnej oczekującej osoby, zoperowani byli sadzani na wózki na kółkach lub podtrzymywani i odprowadzani do pokoju pooperacyjnego.
Po zakończeniu operacji João wyszedł a nas ustawiono przed drzwiami i po kilku minutach również wpuszczono do środka. Rządkiem szliśmy przez pokój medytacyjny, w którym siedziało ponad 30 osób ubranych na biało, w głębokiej medytacji. Powiedziano mi, ze to wytwarza silny uleczający prąd. W następnym pokoju, służącym do rozmów, siedzi kolejnych 60 lub więcej wolontariuszy służących jako media.
 
Mogłam też rzucić okiem na salę, gdzie przeprowadzano tak zwane operacje niewidzialne, gdzie kilkanaście osób leżało na łóżkach skupiając się na chorej części ciała i kładąc na niej dłonie. João przychodzi, modli się i prosi swych duchowych pomocników, aby przystąpili do pracy. Pacjenci w tym czasie często mają wizje. 
I wreszcie są „pokoje prądu”. Nazwano je tak, ponieważ niemal namacalnie daje się w nich odczuć prąd leczącej energii, który wytwarzają duchowi lekarze, pomocnicy João.
Ludzie przychodzą tam indywidualnie, o dowolnej porze, siadają i zatapiają się w modlitwie lub medytacji. Długi czas spędzają tu ci, którzy przeszli operacje widzialne i niewidzialne. Medytacja w pokoju prądu stwarza również znakomitą okazję do duchowej przemiany. Tutaj także zdarzają się spontaniczne uzdrowienia. 
 
Kolejka pielgrzymów wśród których się znalazłam przechodziła przez ten pokój. Joao siedział w obszernym fotelu, a ludzie kolejno podchodzili do niego. On spoglądał na każdego dość błędnym wzrokiem, mazał jakiś znak na kartce i oddawał ją stojącej przed nim osobie. Do niektórych się odzywał nakazując przyjść kolejny raz, nielicznych kierował na operacje od razu  lub po południu. Kolejka ludzi szybko posuwała się naprzód. 
Na zewnątrz czekali wolontariusze kierujący ruchem przechodzących osób. Takim jak ja „pierwszakom” około pięćdziesiecioparoletni mężczyzna objaśniał co się gdzie znajduje, gdzie udać się po zioła, gdzie jest stołówka i odpowiadał na pytania. 
I tu właśnie sprawa przestała mi się podobać. Po pierwsze nie spodobał mi się ten facet: udawał miłego, ale jego żarty były dość drętwe i o oczywisty sposób wielokrotnie powtarzane każdej grupie. Ale jak próbowałam zadawać jakieś dalsze pytania, zbył mnie brakiem czasu. Kazał iść do „apteki”. Bo wprawdzie wizyta jest bezpłatna, wszędzie jest napisane, że centrum utrzymuje się tylko z datków, ale wszyscy opuszczający wioskę zabierają ze sobą specjalną mieszankę ziół na bazie męczennicy cielistej. Ziółka kosztują 50 reali (25 dolarów) i mają starczać na miesiąc. Instruuje się ludzi, że na drugą wizytę mogą przyjść dopiero po zakończeniu wstępnej kuracji. Wszyscy dostają te same tabletki, niezależnie od ilości wizyt czy rodzaju choroby. Licząc po około tysiąca osób na każdej sesji, wychodzi na niezły dochód.
 
Jak jednak wyjaśnić, że większość z osób, które zdecydowały się skorzystać z jego usług, jest zachwycona rezultatami? Nie mają wątpliwości – ten człowiek, za pomocą swoich dłoni, dokonuje rzeczy niezwykłych. Nawet ci, którzy pozbawieni zostali przez lekarzy jakichkolwiek nadziei na wyjście z choroby, przybywali potem do niego z podziękowaniem za zakończoną sukcesem terapię. Wśród pacjentów znajduje się wiele znanych osobistości, m.in: były prezydent Brazylii – słynny Luiz Inacio Lula da Silva, wpływowa amerykańska prezenterka Oprah Winfrey, Shirley Maclaine. Cały ten zgiełk towarzyszący działalności João nie podoba się oczywiście lekarzom, którzy uważają, że uzdrowiciel działając bez uprawnień, może uczynić więcej złego niż dobrego. Wielu z nich przyznaje jednak, że ze względu na obowiązującą w kraju wolność wyznania, niewiele mogą zrobić. Regularnie apelują jednak do jego pacjentów, by decydując się na leczenie u Jana od Boga, nie rezygnowali z konwencjonalnych metod terapii.
Nie narzekają natomiast władze regionu, w którym prowadzi on swoją działalność. Do Abadianii zjeżdżają tłumy kuracjuszy, którzy zostawiają w mieście mnóstwo pieniędzy, rejon ten rozkwita pod względem ekonomicznym.
 
 
 
 
 
Każdy wychodzący ze spotkań dostawał darmową gorącą zupę. Można było posiedzieć w ogrodzie i pogadać z ludźmi, zwłaszcza z wolontariuszami, którzy chętnie odpowiadają na pytania nowicjuszy, nawet po angielsku, co w Brazylii wcale nie jest takie oczywiste. Jest piękny, zadaszony punkt widokowy z którego rozciąga się panorama na okoliczne pola i wzgórza. Bardzo dobrze się tam siedzi. Takie rozległe widoki na zieleń i niebo uspokajają skołatane nerwy, sprzyjają wyciszeniu.
 
 
 
Przestało padać. Poszłam na spacer w polne drogi. Wspaniałe. Gdzieś niedaleko jest też rzeka z pięknym wodospadem. Wielu pacjentów dochodzi do zdrowia, kąpiąc się i przebywając w pobliżu wodospadów. ale najpierw trzeba było zapytać duchy o pozwolenie odwiedzenia tego miejsca. Nie zapytałam, więc mi nie chcieli powiedzieć dokąd mam iść. 
 
Miejsce zbudowania Domu zostało wybrane nieprzypadkowo: cała wioska leży na wielkich pokładach kryształów kwarcu, które same działają uzdrawiająco. Na niebie podczas wschodów i zachodów słońca obserwowane są zjawiska świetlne przypominające zorzę polarną.
 
 
 
 
 
 
 
Ze spaceru w naturze, wróciłam do miasteczka. Przy ulicy na której znajduje się wejście do Domu mieszczą się wyłącznie pensjonaty, restauracje, salony masażu i relaksu oraz sklepy dla turystów, gdzie można kupić kryształy, białe ubrania, różne pamiątki i książki. Wszędzie można zjeść niedrogi świeży obiad, wypić bardzo drogą kawę lub sok, skorzystać z Internetu. Po krótkim odpoczynku, o czternastej wszyscy zbierają się na kolejną sesję w Casa.
 
Wieczorem wszyscy przesiadują w kafejkach, odpoczywają, czytają, gadają. Atmosfera jest bardzo zrelaksowana i ten spokój wszystkim się udziela. Raczej wcześnie wszyscy kładą się spać. W weekendy, kiedy nie odbywają się sesje można zwiedzić położoną w odległości godziny drogi stolicę kraju – Brasilię i inne okoliczne atrakcje o których napiszę innym razem. W Internecie można znaleźć mnóstwo informacji na temat Abadianii oraz João de Deus, obejrzeć wywiady i filmy. Polecam je waszej uwadze.
 
 
Joanna Lewicka

Nawigacja po wpisach

1 2 3 … 5

Najnowsze posty

  • Brazylijskie Candomblé – historia, rytuały i wyzwania
  • Demokracja w mundurach, czyli niekończący się eksperyment w historii Brazylii.
  • Stulecie powstania pierwszego brazylijskiego uniwersytetu – sto lat walki o dostęp do powszechnej edukacji wyższej i do prowadzenia badań naukowych

Wyszukaj według tagów

Afrobrazylijczycy Architektura armia badania naukowe bolsonaro dyktatura edukacja Ekologia Gospodarka Historia Igrzyska Olimpijskie Impeachment Indianie Internet Język Kino Konkurs Książka Kuchnia Literatura militaria Mundial Muzyka nauka Podróże Polonia Protesty Przegląd Prasy Religia szkolnictwo wyższe Sztuka Taniec uniwersytet W mediach wojny wojsko wojskowośc Wybory Wydarzenia

Polub nasz fanpage

Fundacja Terra Brasilis

Poznaj naszą książkę

Dowiedz się więcej
Zobacz, gdzie kupić

Kategorie

  • Inne 24
  • Kultura 152
  • Polityka 107
  • Społeczeństwo 190

Archiwum

Newsletter

Copyright © 2016 by Fundacja Terra Brasilis. All Rights Reserved.

Znajdź nas na Facebooku
© 2013-2016 Fundacja Kultury Brazylijskiej Terra Brasilis NIP 5342486770, KRS 0000400459 ul. Lilpopa 36/8, 05-840 Brwinów Logo: Jakub Sudra, http://sudragrafika.com/
Theme by Colorlib Powered by WordPress