Pieniądze i ich ciekawa cyrkulacja w świecie brazylijskim
Majowe statystyki wskazują, że wskaźnik bezrobocia w Brazylii osiągnął 5,8%. Wskaźnik pracowników posiadających tzw. carteira assinada w sektorze prywatnym (więcej o carteira assinada w artykule o formach zatrudnienia w Brazylii) wzrósł o 3,9 %, biorąc pod uwagę utworzenie w ostatnim roku 427 tysięcy nowych miejsc pracy. Życie w wielkich metropoliach jak Recife, Salvador, Belo Horizonte, Rio de Janeiro, São Paulo czy Porto Alegre uległo znacznej poprawie w kwestii dochodowej. Dochód mieszkańców tych metropolii wzrósł o prawie 7% w ciągu ostatniego roku.
Tak przedstawiają Brazylię badania przeprowadzone przez Brazylijski Instytut Geografii i Statystyki.
Pomimo tak pozytywnych statystyk, o co walczą profesorowie uniwersytetów federalnych w całej Brazylii? Czy to nie nowe miejsca pracy są wymarzonym celem rządu? Czy nowe stanowiska pracy nie powinny usatysfakcjonować kadry uniwersyteckiej? Okazuje się jednak, że rząd preferuje tworzyć nowe miejsca pracy, niż podnosić dochody obecnie pracujących.
Średni Brazylijczyk – koło trzydziestki, wykształcony, z odpowiednim doświadczeniem zawodowym, pracujący w małej bądź średniej firmie niebędącą korporacją międzynarodową bądź na stanowisku urzędniczym – zarabia brutto przeciętnie 1500 reali (specjalnie w tym punkcie pomijam rządowe statystyki i odwołuje się do mieszkańców średniej wielkości miast rozwiniętego Sudeste).
Niejeden odwiedzający Brazylię przekonał się, jak drogim jest krajem. Jednorazowy przejazd autobusem kosztuje ok. 2.60 reais (ok. 5 PLN). W całej Brazylii istnieje tylko kilka miast, gdzie zadbano o kieszeń pasażera. W takich miastach jak Curitiba (Paraná) czy Uberlândia (Minas Gerais) płaci sie wyłącznie za wejście na stację autobusową czy dworzec centralny. Koszt cappuccino w proszku – kolejne 15 PLN, sery (brazylijskie, bo zagraniczne są dużo droższe) następne 15.
Fot. Agata Błoch |
Szok finansowy następuje w momencie wejścia do wielkich centrów handlowych, na których produkty nie stać nawet dobrze zarabiającego mieszkańca Europy Zachodniej. Co ciekawe, rzadko kiedy na wystawie można zobaczyć realną cenę produktu. Cena najtańszej marynarki może początkowo zadowolić potencjalnego kupca – bo oto na witrynie sklepu pojawia się cena 50 reali. Okazuje się, że 50 reali jest tylko jedną dziesiątą ceny końcowej. Brazylijskie społeczeństwo jest zdecydowanie społeczeństwem konsumpcyjnym. Od produktów podstawowych jak chleb, po kursy zawodowe aż po wycieczki – za każdym razem sprzedawca zapyta nas czy wolimy à vista (od razu) czy dzielimy na raty. Często raty za wycieczki spłacane są jeszcze kilka miesięcy po powrocie.
A więc jak radzą sobie Brazylijczycy? Wielu z nich oprócz codziennej pracy na umowę, szuka drugiej – dorywczej. Okazuje się, że nieczęsto dzwoniąc na straż pożarną potrzebujemy faktycznej pomocy. Pani strażak, oprócz heroicznej walki z ogniem, w godzinach pracy jak i poza nią, sprzedaje kosmetyki, perfumy czy biżuterię. Jej koleżanka po fachu jest profesjonalną makijażystką, więc szybko wręczyła mi wizytówkę. Z jednej strony Anna Julia – straż pożarna, z drugiej Anna Julia – makijażystka.
Wiele sklepów szybko orientuje się, kiedy w pobliskich firmach przypadają dni wypłaty. Wtedy, dzień przed wypłatą, chętnie pojawiają się „przypadkowo” pod daną firmą i zwabiają pracowników podczas pory obiadowej. I tutaj również istnieje zapłata w ratach. Drugą opcją jest zakup na „kreskę” danego produktu. Dany sprzedawca chętnie oferuje produkt i jest gotów odebrać pieniądze przy kolejnej wypłacie pracownika firmy. Często ktoś z kilkudziesięcio-osobowej rodziny jednego z twoich kolegów z pracy chętnie pozostawia produkty w firmie z nadzieją na ich szybką sprzedaż. W pobliskich piekarniach, czy lanchonetes (tanich restauracjach otwartych wyłącznie w porze obiadowej) również możliwa jest zapłata dopiero pod koniec miesiąca, w dniu otrzymania wypłaty. Wtedy dział finansów takiego miejsca wysyła rachunek firmie i odpowiednio dział finansów firmy odlicza to od wypłaty pracownika.
Jeżeli Brazylijczyk zarobi brutto w ciągu miesiąca około 1500 reali, ile tak naprawdę otrzyma do ręki, po odliczeniu przez Dział Finansów jego zakupów, obiadów i kolejnych rat za marynarkę? Na to pytanie żaden mój kolega z pracy nie miał odwagi odpowiedzieć.
Agata Błoch