„Linha de passe” – czyli czego metaforą może być…
W zeszłą niedzielę mieliśmy okazję po raz ostatni w tym roku akademickim spotkać się z brazylijską kinematografią. Tym razem, zamiast tradycyjnego dokumentu, zaproponowaliśmy wam film fabularny „Linha de Passe” Waltera Sallesa (2008).
W Polsce reżyser ten znany jest głównie z filmu „Dworzec Nadziei”, zdobywcy Złotego Niedźwiedzia dla aktorki, Fernandy Montenegro, z 1998 roku oraz opowiadających o Che Guevarze „Dzienników Motocyklowych” (2004). „Linha de Passe” to drugi z tryptyku filmów duetu Waltera Sallesa i Danieli Thomas, nakręcony z myślą o pokazaniu dynamicznych przemian w brazylijskim społeczeństwie. Według zamysłu, kolejne części trylogii mają powstawać w 12-letnich odstępach. Pierwszy z nich, „Obca Ziemia”, wszedł na ekrany w 1996 roku, na kolejny przyjdzie nam jeszcze poczekać 8 lat.
„Linha de Passe” to rzeczywiście Brazylia w pigułce zilustrowana poprzez historię rodziny z biednych przedmieść São Paulo. Każdy z czterech braci poszukuje tożsamości i stara się na różne sposoby odmienić swój los. Dinho, z nieciekawą przeszłością, poszukuje ukojenia w żarliwej wierze w jednym z ruchów neozielonoświątkowych. Dênis, „motoboy” i ojciec dziecka, wiecznie potrzebuje pieniędzy. By je zdobyć, posuwa się nawet do przestępstwa. Dario, mimo 18 lat, nie rezygnuje z walki o miejsce w drużynie piłkarskiej. Najmłodszy, Reginaldo, jedyny ciemnoskóry w rodzinie, więcej czasu spędza w autobusie niż w domu, przekonany, że kierowca jest jego ojcem.
Bracia nie raz załamują się w obliczu spotykających ich trudności. Wydaje się, że są sam na sam ze swoimi problemami, choć nie jest to do końca prawda.
Tytuł filmu „Linha de passe” odnosi się do zagrywki w piłce nożnej polegającej na podaniu piłki tak, aby ta nie upadła na ziemię. To metafora kruchego porozumienia, które panuje między członkami rodziny. W jednej z początkowych scen widzimy jak chłopcy spotykają się na podwórku i zaczynają kopać piłkę. Przez chwilę napięcie opada, wiedzą, że mają siebie nawzajem. Ich matka Cleuza, także zaangażowana jest w futbol, jako wierny kibic klubu Corinthias. Częściej niż swojej drużynie udziela wsparcia swoim synom. I mimo piątego dziecka w drodze, nie daje przytłoczyć się problemom (w roli Cleuzy nagrodzona Złotą Palmą Sandra Corveloni).
Przez pryzmat zmagań rodziny mamy szansę przyjrzeć się bliżej wielu zjawiskom charakterystycznym dla Brazylii. Dario (w tej roli Vinicius de Oliveira, znany z roli Josué z Dworca Nadziei), utalentowany piłkarz, zderza się ze skorumpowanym światem futbolu, gdy miejsce w klubie oferowane mu jest za niebagatelną sumę 3 tysięcy reali. Pastor kościoła, do którego uczęszcza Dinho, za wszelką cenę stara się zatrzymać przy sobie wiernych. Jedyny sposób widzi w spektakularnym cudzie. Do tego celu wykorzystuje niepełnosprawną Rosę, która mimo próśb i modlitw, nie jest w stanie ustać na własnych nogach. Dzięki Cleuzie, pracującej dla Pani doktor, możemy też zobaczyć złożone relacje z klasą średnią. Jej syn, rozwydrzony nastolatek, zainteresowany jest głównie zabawą, choć bywa też hojny:
– „Moja matka nie będzie miała nic przeciwko – mówi wręczając Dario swoje korki – nie zwraca na mnie uwagi.”
Jednak najbardziej dojmujące spotkanie dwóch światów mamy okazję oglądać w scenie nieudanego rabunku Dênisa. Uciekając chłopak zderza się z wielkim suwem. Wyciąga pistolet i wsiada do samochodu, który go potrącił. Gdy zatrzymują się w szczerym polu, kierowcaprzerażony wyciąga portfel, oddaje mu kluczyki do samochodu i palmtopa. Dênis zdejmuje kask:
– „Popatrz na mnie.” – rozkazuje. – „Widzisz mnie? Widzisz mnie?” – powtarza, po czym pozwala mężczyźnie wysiąść z auta.
W tej krótkiej scenie uchwycona została cała złożoność Brazylijskiej rzeczywistości. Napaść z bronią, porwanie, kradzież zdają się być jedyną szansą na autentyczne spotkanie dwóch odrębnych światów. Na co dzień, mimo że to biedni sprzątają, piorą i obsługują klasę średnią w sklepach i salonach, zdają się dla niej nie istnieć.
Choć film Waltera Sallesa nie jest dokumentem, równie dobrze mógłby nim być. W wywiadzie udzielonym Guardianowi w programie „In the directors chair” reżyser przyznał, że scenariusz powstał na podstawie artykułów o ludziach, którzy starali się odmienić swój los. I choć sam film nie jest bardzo optymistyczny, pozostawia jednak odrobinę nadziei. W przeciwieństwie do większości filmów pokazujących favele, nie kończy się konstatacją „jest źle i nie wiadomo, co zrobić, by było lepiej.” Upór i niezłomność chłopców w dążeniu do osiągnięcia swoich celów pozwala wierzyć, że kolejne pokolenia będą w stanie poprawić swój los. Jaka będzie ta nowa Brazylia? Przekonamy się już za 8 lat, gdy na ekrany wyjdzie kolejny film Waltera Sallesa i Danieli Thomas.
Polecamy wywiad z Walterem Sallesem w programie „In the directors chair”(wersja angielska):
_ _
Maria Wróblewska