Piłeś? Nie dmuchaj!
Ilość śmiertelnych wypadków drogowych róśnie w Brazylii z roku na rok. W roku 2000 liczba ofiar wyniosła 29 tys. , w 2010 na brazylijskich drogach zginęło aż 40 600 osób, co oznacza, że co 13 min. ginie tam jeden człowiek. Te liczby wydają się jeszcze bardziej przerażające, jeśli dodamy, że średnio 40% tych osób ponosi śmierć będąc pod wpływem alkoholu.
Z problemem pijanych kierowców Brazylia nie może sobie poradzić już od lat. W połowie 2008 r. weszła w życie ustawa (tzw. Lei Seca ) mająca na celu polepszenie tej tragicznej sytuacji , m.in. poprzez zaostrzenie kar za prowadzenie pojazdu i spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu. Zakrojone na dużą skalę kontrole trzeźwości przeprowadzane przez policję, stały się stałym elementem nocnego pejzażu metropolii takich jak Rio de Janeiro , czy São Paulo. Początkowe efekty dawały nadzieję na poprawę, w kolejnym roku ilość ofiar wypadków drogowych spadła o 1,8%, a zatem w porównaniu ze statystykami z 2008 r. ocalono 679 istnień ludzkich. Brazylijczycy jednak szybko znaleźli lukę w prawie, która pozwoliła na powrót do ich starych alkoholowych przyzwyczajeń.
Przed Lei Seca, aby policja mogła zatrzymać osobę podejrzewaną o kierowanie po spożyciu alkoholu, wystarczyło stwierdzenie policjanta oparte na zobserwowaniu dość oczywistych oznak. Lei Seca ustanowiła, że aby uznać kierowcę za prowadzącego „pod wpływem”, należy go poddać kontroli stwierdzającej przekroczenie dopuszczalnej ilości alkoholu we krwi, która wynosi 0,6g na litr krwi, co odpowiada mniej więcej trzem puszkom piwa, przy czym należy zaznaczyć, że nie piwo w Brazylii ma znacznie mniejszą zawartość alkoholu niż polskie i jest zwykle sprzedawane w puszkach 350ml. Kontrolę taką przeprowadzić może policjant w prosty sposób – za pomocą alkomatu. I tutaj tkwi sedno całej sprawy – brazylijscy kierowcy lubiący prowadzić „z fantazją” dość szybko odkryli zapis prawny, który zezwala im na odmówienie dmuchnięcia w alkomat. W świetle brazylijskiego prawa bowiem, podejrzany ma prawo do odmowy dostarczania dowodów przeciwko samemu sobie, za co w tym przypadku grozi mu co najwyżej grzywna w wysokości 957 reali (ok. 1700 PLN), utrata 7 punktów oraz zatrzymanie prawa jazdy na 5 dni. Jak się łatwo domyślić, kary za prowadzenie pod wpływem alkoholu są znacznie surowsze. Jak donoszą policyjne statystyki , tylko w mieście Rio de Janeiro od roku 2009 skorzystało z tego wybiegu aż 40 tys. kierowców, a więc aż 7% wszystkich poddanych kontroli, w tym wiele znanych osobistości ze świata polityki, kultury, czy sportu, o czym pospiesznie donoszą rozmaite tabloidy.
Okazuje się, że nocny spacer po „dobrych” dzielnicach Rio de Janeiro jest niewiele bezpieczniejszy od wybrania się do faveli. Zawsze to jednak przyjemniej dostać się pod koła czerwonego Porsche jakiegoś znanego aktora, niż zginąć z rąk pospolitego przestępcy…
Brasilinha
Fot. Adam Traczyk
Źródła:
Revista „Veja”, nr 44, 2.11.2011
Revista „Isto É”, nr 2190, 2.11.2011