
2016 – pełen wyzwań rok olimpijski
W poprzednim artykule skupiliśmy się na kryzysie politycznym w Brazylii. Jest on nierozerwalnie złączony z sytuacją gospodarczą i wyzwaniami, jakie stoją przed tym krajem w 2016 r. Czy rok Igrzysk Olimpijskich będzie dobry dla Brazylii? Na pewno będzie niełatwy.
Skąd taki pesymizm? Zacznijmy od kilku wskaźników gospodarczych. W 2010 r. cały świat ogarnięty kryzysem ekonomicznym zachwycał się wzrostem gospodarczym w Brazylii, który wówczas wyniósł aż 7,5%. Wzrost ten był efektem między innymi prowadzonej polityki społecznej i opierał się na zwiększeniu wewnętrznej konsumpcji, a więc popytu, a co za tym idzie – podaży. Pisaliśmy o tym wielokrotnie, na przykład w artykule „O odwiecznych nierównościach w kraju postępu”. Tymczasem w roku 2015 PKB spadło o 3,6% i szacuje się, że w 2016 będzie to -2,5% do -3%. Deficyt budżetowy, który wynosił w 2010 r. 2% w 2015 r. sięgnął już 10%, a inflacja jest już na poziomie 10,5%. Brazylia przez chwilę, w 2010 r. wyprzedzała Wielką Brytanię, stając się piątą gospodarką świata. Nie trwało to jednak długo. Jest kilka powodów takiej sytuacji.
Po pierwsze, brazylijska gospodarka, jest nieinnowacyjna i opiera się w dużej mierze na eksporcie surowców, zwłaszcza do Chin. Kryzys gospodarki chińskiej, która hamuje najmocniej od 1990 r. doprowadził do drastycznego spadku cen surowców. Dla przykładu warto spojrzeć na kształtowanie się cen na światowym rynku żelaza, którego Brazylia jest drugim eksporterem na świecie. W 2011 r. tona tego metalu kosztowała 181 dolarów amerykańskich. Brazylia sprzedała wówczas 330 milionów ton, z czego prawie połowę (46%) do Chin. Tymczasem w roku 2015 Brazylia sprzedała już tylko 263 miliony ton tego surowca, w cenie ponad czterokrotnie niższej – 41 dolarów amerykańskich za jedną tonę. Łatwo można policzyć jak olbrzymie to są straty. Dopóki więc Brazylia będzie uzależniać swoją pozycję gospodarczą od sprzedaży dóbr pierwotnych, szczególnie do jednego kraju (w tym przypadku są to Chiny), dopóty będzie bardzo zależna od sytuacji zewnętrznej. Wydaje się, że to jest nieodrobiona lekcja z przeszłości, przypomnijmy tylko kryzysy kawowe z przełomu XIX i XX wieku z kulminacją w latach 30. XX wieku, które nie raz już prowadziły do mocnego zachwiania gospodarki Brazylii. I tym razem, w latach bumu na surowce Brazylia nie wykorzystała szansy, nie podpisała ważnych umów handlowych, nie doprowadziła do zrównoważenia stron w negocjacjach, nie szukała kontrahentów, którzy byliby otwarci na brazylijskie produkty. Bardzo niewiele brazylijskich przedsiębiorstw eksportuje dobra (według danych Banku Światowego jest ich mniej niż 20 000). Do tego najwyższy 1% z tych przedsiębiorstw generuje aż 59% całego eksportu, a 25% największych eksporterów generuje aż 98% eksportu. Firmy brazylijskie nie są dynamiczne, niewiele z nich stać na to by wyjść ze swoimi produktami za granicę. Żaden sektor gospodarczy nie wykorzystał dobrej koniunktury by inwestować w innowacje lub rozwój, tak jak zrobiła to w swoim czasie np. Korea Południowa. Trzeba dodać, że koncerny międzynarodowe też inwestowały w Brazylii głównie po to by wykorzystać rosnący rynek wewnętrzny i sprzedawać swoje produkty na miejscu.
Po drugie, wspomniane wyżej czynniki sprawiły, że gdy nadeszła kolejna fala światowego kryzysu, to ten uderzył w Brazylię znacznie mocniej niż inne państwa rozwijające się. Widać to wyraźnie gdy porównuje się spadki wartości walut poszczególnych państw do dolara amerykańskiego. Rupia indyjska straciła 7,8% swojej wartości w ciągu roku, chilijskie peso 14%, a real brazylijski…67,3%. Kryzys gospodarczy to także likwidacja miejsc pracy. Kraj, który jeszcze pod koniec 2014 r. cieszył się bardzo niskim poziomem bezrobocia (około 6%) skończył rok 2015 z bezrobociem na poziomie 11%. Spowolnienie gospodarcze i utrata zatrudnienia przez wielu Brazylijczyków doprowadziły do zmniejszenia wpływów budżetu państwa i wzrostu deficytu publicznego. Z tego to właśnie powodu rząd prezydent Rousseff dokonywał różnych manipulacji księgowych (wydatki w przeciwieństwie do przychodów nie spadały). W październiku 2015 r. Trybunał Fiskalny kazał rządowi zwrócić 50 miliardów reali m.in. Brazylijskiemu Bankowi Rozwoju (BNDES), który niezgodnie z przepisami te pieniądze rządowi pożyczył. Stało się to przyczyną wszczęcia procedury impeachmentu, o której to sprawie pisaliśmy w artykule „Trudne wyjście z impasu”.
Jak wspomnieliśmy w tym artykule, przewinienie prezydent kraju wydaje się najmniejszym złem w porównaniu z korupcją, która zżera klasę polityczną. Korupcja ma jednak wpływ nie tylko na życie polityczne, lecz także na życie gospodarcze kraju. Większość z szefów najważniejszych firm przemysłu budowlanego znajduje się albo w areszcie, albo już jest skazana za przelewanie łapówek politykom w celu otrzymania lukratywnych zamówień publicznych od Petrobrasu. Z powodu kryzysu korupcyjnego 23 największe koncerny w kraju odnotowały gigantyczne straty, 75 osób już jest skazanych prawomocnymi wyrokami, a 116 przebywa w areszcie. Czterdziestu z nich stanowią deputowani. To wszystko pogrąża gospodarkę oraz prowadzi do dyskredytacji organów ustawodawczych. Wynikające z tego konflikty polityczne praktycznie uniemożliwiają przeprowadzenie jakiejkolwiek reformy ekonomicznej. Nie udało się to poprzedniemu ministrowi gospodarki. Liberalny uczeń szkoły chicagowskiej Joaquim Levy zrezygnował na początku grudnia. Na jego miejsce powołano Nelsona Barbosę, polityka o bardziej socjaldemokratycznych receptach na kryzys. Jedną z dziedzin wymagających reform jest niezwykle skomplikowany system podatkowy w kraju. Nowy minister zapowiada, że się tym zajmie. Jednak i jego szanse na realizację zamierzeń oceniane są nisko. O niemożliwości dokonania jakichkolwiek zmian politycznych także już pisaliśmy i tym razem odsyłamy do naszego artykulu „Brazylijski pat”.
Lata wzrostu gospodarczego i społecznego mogły być dobrym momentem na inwestycje i przemyślany program edukacyjny. Byłoby niesprawiedliwością powiedzenie, że nic w tym zakresie nie zrobiono. Znacznie wzrósł wskaźnik skolaryzacji (odsetek uczących się w stosunku do liczny ludności w określonym wieku). Olbrzymim sukcesem jest także wzrost możliwości kształcenia, w tym wyższego, osób niebiałych i możliwość studiów zagranicznych w tym w USA i w Europie stworzona dla dziesiątek tysięcy studentów. Jednak jakość systemu oświaty w Brazylii pozostawia wciąż wiele do życzenia, a ekspertów w różnych dziedzinach nadal trzeba sprowadzać z zagranicy.
Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednej przyczynie kryzysu, którą wymienia profesor Ladislau Dowbor – jest to bardzo wysokie oprocentowanie kredytów konsumpcyjnych, odsetek z kart kredytowych, kredytów bankowych i długu wewnętrznego. W przypadku np. kupowania na raty tego samego produktu odsetki, które w Europie wynoszą 4-6%, w Brazylii mogą sięgać nawet 50%. W czasie tak gwałtownego wzrostu gospodarczego i społecznego jaki miał miejsce od 2003 r. ludzie kupowali masowo to czego wcześniej nie mieli np. lodówki, pralki, telewizory. W roku 2005 średnio 19,3% dochodów ludności przeznaczano na spłacanie długów. W kwietniu 2015 r. to było już 46,5%. To przyczynia się do zablokowania wewnętrznego popytu i inwestycji. Z kolei stopa procentowa płacona od długu publicznego w UE wynosi średnio około 0,5%, w USA 1%, a w Brazylii aż 13,75%. Większość z odsetek trafia do pośredników finansowych, którzy albo kupują obligacje i bony skarbowe, albo uciekają do rajów podatkowych. Według badań Global Financial Integrity zakumulowana wielkość brazylijskiego kapitału, która nie jest reinwestowana w gospodarkę wynosi już 520 miliardów dolarów, czyli aż 28% brazylijskiego PKB.
To będzie bardzo ważny rok dla Brazylii, która po raz kolejny przyciągnie uwagę całego świata, ponieważ w sierpniu w Rio de Janeiro odbędą się pierwsze w historii Igrzyska Olimpijskie w Ameryce Południowej. Czy uda się je dobrze zorganizować? Czy problemy polityczne i ekonomiczne nie staną się ogromną przeszkodą? I wreszcie czy protesty społeczne nie okażą się olbrzymie? Wiele zależy od pierwszych miesięcy roku. Być może zakończenie procedury impeachmentu (szczególnie pozostanie obecnej prezydent u władzy, ponieważ nie klaruje się żadna alternatywa) pozwoli na powolne odetkanie systemu politycznego. W zakresie ekonomii Brazylia powinna wreszcie odrobić już dawno zadaną jej lekcję, choć nie jest to zadanie proste. Jest i pozytyw. Wśród pięciu potencjalnych zaskoczeń na rok 2016 dziennikarze „The Economist” wymieniają… lepszą sytuację gospodarczą tzw. rynków wschodzących – w tym Brazylii – niż oczekują inwestorzy.
_ _
Autor:Janina Petelczyc
Źródła:
1. The World Bank, The Cost of Brazil’s Closed Economy
2. J.-J. Fontaine, Brésil, un géant blessé
3. L. Dowbor, 5 pontos para você entender como o sistema financeiro leva nossa economia para o buraco
4. The Economist, Tales of the unexpected
5. The Economist, Brazil’s fall
Zdjęcia:
1. Dinheirama
2. Opracowanie własne
3. Dilma pronunciamento impeachment
4. Rio 2016