Brazylia bez Neymara
„Brazylia bez Neymara?” – takie pytanie stawia sobie dziś dwustumilionowy brazylijski naród. Czy Brazylia może wygrać wtorkowy mecz z Niemcami bez dwóch najważniejszych piłkarzy reprezentacji: Neymara oraz Thiago Silvy?
Sondaże zadające to właśnie pytanie figurują na stronach internetowych większości brazylijskich przeglądów sportowych, stacji telewizyjnych (Globo) czy innych koncernów medialnych (Estadão). W każdym z sondaży ponad 70% ankietowanych odpowiada, że tak!!!
Brazylijscy kibice absolutnie nie stracili wiary w to, że to ich reprezentacja podniesie zwycięski puchar trzynastego lipca.
Z pewnością wśród nich znajdują się osoby, które pamiętają MŚ w 1962 w Chile, gdzie miała miejsce podobna sytuacja. W pierwszych meczach gwiazda światowego futbolu, Pelé, uległ poważnej kontuzji, czego konsekwencją była jego absencja w kolejnych spotkaniach. Brazylii zjeżył się włos na głowie. Nadzieja na wygraną stanęła pod znakiem zapytania. Pelego zastąpił Amarildo Tavares da Silveira – gwiazda drużyny Botafogo. Już wtedy jego talent został zauważony na murawach Rio de Janeiro i został powołany do reprezentacji narodowej (na ławkę rezerwową) na MŚ w Chile. Na Amarildo opinia publiczna wywierała ogromną presję. Jego największym wsparciem okazał się sam Pelé, który od początku instruował go i uwierzył w niego. I tak też się stało – Brazylia zwyciężyła MŚ w 1962r.
W takim razie, być może aktualna sytuacja związana z kontuzją Neymara, może być dla niego samego nawet korzystna. Niemcy są jednymi z faworytów tegorocznych MŚ. Co się stanie, jeżeli Brazylia przegra wtorkowy mecz? Brazylia przegrywać przecież nie potrafi. Wydaje się, że Brazylijczycy do tej pory nie są w stanie zaakceptować podstawowej zasady sportowej że zwycięzca może być tylko jeden. Gdy Brazylia przegrywa MŚ wszyscy zaczynają szukać przysłowiowego „kozła ofiarnego”. Ktoś przecież musi ponieść moralną odpowiedzialność za klęskę. Na MŚ w 1950r., kiedy Brazylia przegrała z Urugwajem, niewątpliwym kozłem ofiarnym stał się bramkarz Barbosa. To na niego zrzucono całą winę. Do tego doszedł element rasistowski, zarzucając reprezentacji, że element „afro” (czarnoskórzy zawodnicy Barbosa i Bigode) wpływa negatywnie na poczucie narodowej tożsamości i jedność drużyny. Winą obarczono również niczego nieświadome brazylijskie koszulki reprezentacji. Uważano, że biały kolor stroju obniżył narodowe poczucie dumy zawodników.
W czasie MŚ w 1998 we Francji, gdzie Brazylia przegrała finałowy mecz z Francją (0:3) kozłem ofiarnym dla brazylijskiej opinii publicznej stała się firma Nike. Na chwilę przed meczem najlepszy ówczesny brazylijski piłkarz Ronaldo źle się poczuł, ale mimo to na murawie się pojawił. Brazylia obwiniła Nike podejrzewając, że w kontrakcie Nike z Brazylijską Konfederacją Piłkarską dołączyła klauzulę, że Ronaldo musi pojawić się w określonej ilości meczy, aby reklamować produkt. Ronaldo stanął więc przed parlamentarną grupą śledczą chcącą wyjaśnić ten przykry incydent jakim była przegrana Brazylijczyków.
Ani Neymar ani Thiago Silva we wtorek na murawie się nie pokażą. Jeżeli Brazylia przegra ten mecz, będziemy mieć dwa kozły ofiarne: Kolumbię – bo to przecież przez nich Neymar uległ strasznej kontuzji, ale także sama FIFA poniesie za to odpowiedzialność. Trener brazylijskiej reprezentacji Felipe Scolari od początku skarżył się jej, że Neymar jest prześladowany na boisku. FIFA jednak nic z tym nie zrobiła. W piątkowy mecz doszło do dramatu i ktoś będzie musiał za to zapłacić, biorąc pod uwagę pesymistyczną wersję, że Brazylia poniesie klęskę. O ile Kolumbia jest jeszcze w dobrych relacjach z Brazylią, FIFA ma na swojej liście wiele grzechów, których Brazylia nie wybaczy. Wtedy slogan pojawiający się w kraju gospodarza przed Mistrzostwami „FIFA GO HOME” zostanie wprowadzony w życie.
_ _
Agata Błoch
Fot.: Globo