Manifestacje w Brazylii oczyma Polki, która w nich uczestniczyła
Od szóstego czerwca w São Paulo, Rio de Janeiro i wielu innych miastach Brazylii trwają masowe protesty.
Ich genezą była wiadomość o 20 procentowej podwyżce cen biletów komunikacji miejskiej. Akty wandalizmu spotkały się z reakcją władz. W wyniku agresywnej interwencji policji zostało rannych wiele osób, a dwóch dziennikarzy relacjonujących zajścia zostało postrzelonych w twarz z bliskiej odległości. W wyniku zajść wiele osób zostało zatrzymanych. Na komisariat można było trafić nawet za posiadanie octu winnego, który, według policji, mógł służyć łagodzeniu skutków kontaktu z gazem łzawiącym rozpylanym wśród demonstrujących. W pierwszych dniach zarówno rząd jak i media przedstawiały protestujących jak wandali. Wkrótce jednak wszędobylskie kamery odkryły, że za część zniszczeń oraz bijatyk winę ponosi policja. Zaostrzenie starć między służbami porządkowymi i manifestantami miało usprawiedliwić użycie gazów łzawiących, gazu pieprzowego oraz gumowych pocisków. Jednocześnie politycy wielokrotnie podkreślali, że nie mogą usiąść z demonstrantami do rozmów, dopóki nie ustaną akty wandalizmu.