Subiektywny przegląd prasy 08.05.13
Carandiru, przygotowania do mistrzostw w Belo Horizonte, stan wyjątkowy w Acre, wódz Narayamoga walczy o lasy
Usłyszało wreszcie wyrok 26 funkcjonariuszy policji, którzy w 1992 roku brali udział w pacyfikacji pawilonu 9 aresztu tymczasowego w São Paulo: 3 uniewinnionych, reszta po 156 lat więzienia na głowę. Z ich rąk zginęło wtedy 111 zatrzymanych, którzy w proteście przeciw skandalicznym warunkom panującym w ośrodku podnieśli bunt. Szybciej niż finału sądowego, sprawa doczekała się barwnej ekranizacji: „Carandiru” w reżyserii Hectora Babenco, i Wagnerem Moura w rolach głównych. Nie od dziś wiadomo, że brazylijskie więzienia pękają w szwach. Organizacje humanitarne biją na alarm, 20 lat oczekiwania na wyrok, to trochę za długo. Choćby dlatego, że oskarżeni, winni czy niewinni, pełnili w tym czasie czynną służbę. Więc nie można nawet odetchnąć z ulgą i powiedzieć „wreszcie”, bo wyrok wyrokiem, a sytuacja w więzieniach się nie poprawia, nie zmniejsza się tym samym ryzyko bolesnej powtórki z historii.
Trochę jak z powieści Jorge Amado „Teresa Batista wojowaniem zmęczona”, historia przygotowań do mistrzostw w Belo Horizonte. Tamtejszym prostytutkom trafiła się gratka. Darmowe kursy języka angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego albo włoskiego, po to, aby ułatwić komunikację z turystami i uniknąć ewentualnych nieporozumień. Wszystko za sprawą właściciela sieci sklepów, który swoją karierę zaczynał, można powiedzieć, od pucybuta. We współpracy ze związkiem zawodowym prostytutek z Belo Horizonte (Aprosmig) widzi szansę na ożywienie ruchu turystycznego w dzielnicy, w której otworzył podwoje swoich sklepów. Nie brakuje też nauczycieli-wolontariuszy.
Skomplikowała się w sytuacja w położonej w pobliżu granicy Brazylii z Boliwią i Peru miejscowości Brasileia. Znajduje się tam ośrodek pobytu tymczasowego dla nielegalnych imigrantów, zaprojektowany na 200 osób. Na początku kwietnia realna ich liczba przekroczyła 1300. Wśród szukających schronienia w Brazylii dominującą grupę stanowią Haitańczycy, dla których rząd ustalił limit „wstępu” rzędu 1200 osób rocznie. BBC donosi, iż rząd federalny uruchomił specjalne fundusze aby poradzić sobie z sytuacją, której wagę podkreśla ogłoszenie przez rząd Acre stanu wyjątkowego. W artykule z 16 kwietnia czytamy, że sytuacja prawna ponad 850 spośród zgromadzonych w ośrodku została prawnie uregulowana.
Na 10 forum ONZ ds. Lasów, 10 kwietnia br. wyróżniony został wódz ludu Paiter-Suruí, Almir Narayamoga. Honorowy tytuł „Bohatera lasów” otrzymał za pokojową walkę na rzecz ochrony, będącego dziedzictwem wszystkich ludzi, lasu. Oczywiście wódz walczy także o ziemię swoich przodków, o miejsce do życia dla swojego ludu. Te dwie idee nie kłócą się ze sobą. Jak długo lud Paiter-Suruí będzie żyć wedle uświęconych tradycją wzorców, las w którym żyją, będzie się miał dobrze. Warto jednak zaznaczyć, że wódz nie jest oderwanym od rzeczywistości romantykiem. Nie próbuje udawać, że biali nigdy na ich ziemię nie wtargnęli. Postuluje on zrównoważoną eksploatację lasów i pokojowe współżycie kultur. Wspólnie ze swoimi ludźmi sadzi drzewa tam, gdzie las został wykarczowany. Na zdjęciach najczęściej można go zobaczyć z laptopem. To on wpadł na pomysł, żeby wykorzystać google maps do strzeżenia lasu przed nielegalnymi wycinkami. Z tego względu, czytamy w Forbsie, w 2011 roku jego imię znalazło się na 53 miejscu rankingu najbardziej kreatywnych ludzi biznesu na świecie, według Fast Company Magazine.
_ _
Janusz Barwik