Echa BDB #2: Wywiadu z Flávią Bittencourt ciąg dalszy
Druga część rozmowy z gwiazdą tegorocznego Bom Dia Brasil (pierwsza część jest tutaj).
Na początek obiecany słowniczek portugalizmów pojawiających się w wywiadzie:
bloco tradicional – „blok” to grupa ludzi razem świętujących karnawał. Przykład
Bumba-meu-boi – taniec folklorystyczny, w którym występują fantastyczne postaci ludzkie i zwierzęce, opowiadający historię śmierci i wskrzeszenia wołu (boi). Przykład
gincanas – forma zabawy z elementami rywalizacji między grupami, np. klasami w szkołach brazylijskich.
maracatu – rytm muzyczny, grany na bębnach, pochodzący z Pernambuco; także różne formy przedstawień folklorystycznych z nim związanych, jak Maracatu Nação czy Maracatu Rural. Przykład
tambor de crioula – inaczej nazywany punga, wesoły i energiczny taniec o korzeniach afrykańskich wykonywany przez potomków niewolników w stanie Maranhão. Przykład
W Pani dwóch albumach, większość utworów jest cudzego autorstwa. Ale ma Pani też swoje własne kompozycje. Na kolejnej płycie będzie ich więcej?
Tak, to [Seu Domingos] jest druga płyta. Pierwsza nazywa się Sentido i znajdują się tam trzy moje kompozycje: dwie całkowicie autorskie i jedna wspólna z ojcem i dziadkiem. Mój dziadek Pinto Fulgêncio był pisarzem. Nie znałam go, ale moja ciotka przypomniała sobie kiedyś refren utworu i dokończyliśmy go z moim ojcem. Ale tak, ja zawsze komponowałam. Zaczęłam pisać jeszcze w szkole, na gincanas. Była tam część kulturowa, trzeba było skomponować piosenkę. Więc zaczęło się tak, od tej zabawy, a potem mój nauczyciel muzyki skierował mnie do stanowej szkoły muzycznej. Ale to było tylko hobby. Zaczęłam śpiewać wieczorami, ale w tym samym czasie studiowałam farmację – to nie miało ze sobą nic wspólnego.
W pewnym momencie stwierdziłam: nie, zajmę się muzyką na poważnie, chcę i lubię występować na co dzień. Zdecydowałam się przerwać studia na farmacji i pojechałam do São Paulo, żeby zająć się muzyką. Kiedy tam zamieszkałam, po raz pierwszy byłam z dala od mojej rodziny. I wtedy zaczęłam pisać z myślą o motywie samotności. I tak moje piosenki mówią wiele o poszukiwaniu samego siebie, staram się wyrzucić z siebie to, co myślę. Tak to się zaczęło. Na następnym krążku będzie więcej moich własnych kompozycji.
W przypadku tej płyty, Seu Domingos… Dominguinhos jest moim przyjacielem – i to dla mnie zaszczyt móc tak powiedzieć. On zawsze opowiadał mi wiele historii, i napisałam ten utwór bazując na tych opowieściach, na jego stylu bycia.
Tak więc teksty Pani kompozycji nadal będę uzewnętrznieniem uczuć? Nie myślała Pani, żeby spróbować innej tematyki, na przykład piosenki zaangażowanej?
Tak naprawdę to styl kompozycji zaczął się zmieniać. Seu Domingos nie mówi przecież o mnie, jest hołdem dla niego. Więc naturalną koleją rzeczy utwory zaczynają wykraczać poza tematykę introspektywną.
Wracając do farmacji… myśli Pani, że studia w jakiś sposób miały wpływ na Pani karierę muzyczną?
Na samą karierę niezbyt. Ale farmacja była ciekawa, i z przyjemnością bym wykonywała ten zawód, gdyby muzyka nie była tak ekscytująca. Też mi się podobał (śmiech).
Co do występów: wolisz bardziej intymne otoczeni, takie jak przy mini-koncercie na otwarcie festiwalu, czy większe wydarzenia?
W rzeczywistości oba rodzaje mi się podobają. Każdy z nich ma inny klimat. Na otwarciu zrobiliśmy bardziej kameralny pokaz, w obecności ambasadora Brazylii, i byłego ambasadora Polski w Brazylii, jeśli się nie mylę … w sumie, zgodnie z moim wykształceniem muzycznym, tego typu forma jest najbardziej odpowiednia. Ale lubię też występy na dużych scenach. Liczba ludzi nie ma takiego znaczenia, ważniejsza jest, by tak rzec, jakość: czy widownia chce słuchać, bawić się, czy jest otwarta.
Czy to Pani pierwsza wizyta w Polsce?
Tak, i naprawdę mi się podobało! Podobają mi się ludzie …
Zauważyła Pani różnice między publicznością w Brazylii a w Polsce, w Europie?
Tak, były pewne różnice. Na przykład … publika w Paryżu jest nieco inna się od tej w południowej Francji. Ale do dziś we wszystkich wypadkach traktowano nas z szacunkiem, czuło się sympatię i dobrą energię. Każda publiczność jest inna, ale aż do dzisiaj włącznie mam dużo szczęścia.
A Polska jako kraj …?
Uważam ją za bardzo ciekawą. Kocham historię, a Ania, która prowadzi nas do muzeów i parków Warszawy, jest po kursie przewodnika, więc można sobie wyobrazić … Jestem zachwycona!
Coś Panią zaskoczyło tutaj – pozytywnie lub negatywnie?
Negatywnie – nie … Każde miejsce ma swoje plusy i minusy, ale tutaj znajduję więcej stron pozytywnych. Ludzie … począwszy od samej Ani, która stała się przyjaciółką na zawsze (śmiech). Wyjadę stąd bardzo szczęśliwą i z bardzo dobrymi wspomnieniami o ludziach i o publiczności.
A Pani plany? Co robicie teraz?
Jadę do Birmingham w Anglii. Damy tam dwa koncerty w ramach pewnego festiwalu, we współpracy z instytutem w Brazylii. Po powrocie do Brazylii wrócimy do nagrywania trzeciego albumu. Przed rozpoczęciem tej trasy w Europie, daliśmy ostatni koncert Todo Domingosw Rio. Po powrocie będziemy kontynuować nagrania. Już nagraliśmy kilka utworów i zrobiliśmy podstawy innych. Album skończymy do końca tego roku, żeby móc go wypuścić na początku przyszłego.
Może Pani powiedzieć coś na temat nowego albumu? Styl będzie inny?
Będzie trochę inaczej. To będzie płyta o bardziej współczesnym brzmieniu. Dodam trochę elektroniki zmieszanej z rytmami z Maranhão. Ten album (Todo Domingos) jest bardziej akustyczny. Z gitarą siedmiostrunową … następny album będzie bardziej gitarowy e będzie pasował do dużych koncertów (śmiech)
Czy uważa Pani, że jest to nieuniknione – zaczynać od muzyki bardziej regionalnej aż do brzmień bardziej … mainstreamowych, pasujących wszystkim?
Tak, uważam, że to jest naturalna droga.
Dziękuję za rozmowę.
Nos seus dois discos, a maioria das canções são de outrem. Mas tem também composições suas. Pretende inserir mais canções próprias nos próximos álbuns?
Sim, esse [Seu Domingos] é o segundo disco. Primeiro chama-se Sentido e nele estavam três composições. Duas completamente minhas e outra com meu pai e meu avô. Meu avô era escritor, Fulgêncio Pinto. Eu não o conheci, mas a minha tia lembrou do refrão da música, e a gente terminou ela com meu pai. Mas eu sempre compus, sim. Comecei a compor ainda na escola, nas gincanas. E ai tinha essa parte cultural, tinha de compor uma música. Então começou assim, nessa brincadeira, e aí o meu professor de música me colocou na escola de música do Estado. Mas aí era hobby mesmo. Comecei a cantar de noite, mas ao mesmo tempo fazia o curso de farmácia. Nada a ver.
Então houve uma hora em que falei: não, quero fazer mesmo a música, gosto de fazê-la todos os dias. Resolvi parar com a faculdade de farmácia e fui fazer música em São Paulo. E quando cheguei em São Paulo, era a primeira vez que me afastei da minha família. E aí eu comecei a compor, pensando nesse tema de solidão. Assim, as minhas músicas falam muito das buscas do eu, tento colocar para fora o que penso. Começou assim. No próximo disco vai ter mais composições minhas.
No caso deste disco, Seu Domingos…Dominguinhos é um amigo – e é uma honra para mim poder dizer isso. Ele sempre me fala muitas histórias, e eu compus esse música lembrando dessas histórias, do jeito dele.
Então as letras das suas composições vão continuar a exteriorizar os seus sentimentos? Não pensou em tentar uma outra temática, canções de intervenção, por exemplo?
Na verdade, o estilo de composição começou a mudar. O próprio Seu Domingos não fala de mim, é uma homenagem a ele. Então as canções naturalmente acabam fugindo desses temas introspetivos.
E voltando à farmácia… acha que os estudos de alguma forma contribuíram para a sua carreira musical?
Para a carreira, nem tanto. Mas eu achei interessante, o faria com prazer se a música não fosse tão apaixonante. Sempre gostei também (risos).
E quanto aos shows: prefere ambientes mais íntimos, como o mini-concerto na abertura do festival, ou eventos maiores?
Eu gosto dos dois, na verdade. Os dois tem climas diferentes. Na abertura a gente fez um show mais intimista, onde estava o embaixador do Brasil, e o ex-embaixador da Polónia no Brasil, se não me engano… enfim, com essa formação que eu tenho, esse tipo de ambiente é mais apropriado. Mas eu gosto também de shows em palcos grandes. Não ligo muito à quantidade de pessoas, eu me importo com a qualidad – digamos assim – se eles querem ouvir, se divertir, se estão abertos.
É a sua primeira vez na Polónia?
Sim, eu gostei muito! Gostei das pessoas…
E notou algumas diferenças entre o público no Brasil e na Polónia, na Europa?
Houve algumas diferenças, sim. Por exemplo… o público em Paris é um pouco diferente do público do sul da França. Mas até hoje todos me respeitaram muito, tiveram muito afeto, muito carinho. Cada um tem um jeitão, mas até hoje fui muito feliz.
E a Polónia como país…?
Tou achando muito interessante. Eu adoro a história, e a Ana, que está levando a gente para os museus e parques de Varsóvia, tem formação para guia, então pode imaginar…eu estou me deliciando!
Algo lhe surpreendeu – positiva ou negativamente – aqui?
Negativamente – não…Cada lugar tem seus pros e contras, mas aqui eu tou achando muito mais lados positivos. A gente… começando com a própria Ana, que ficou amiga para sempre (risos). Eu vou sair daqui muito feliz e com uma lembrança muito boa em relação às pessoas e ao público.
E os seus planos? O que fazem agora?
Vou pra Birmingham, na Inglaterra. A gente vai fazer dois shows. Faz parte de um festival lá, em parceria com um instituto do Brasil. Quando voltamos pro Brasil, vamos continuar as gravações do terceiro disco. Antes de fazer este turnê na Europa, a gente fez o último show de Todo Domingos no Rio. Na volta, vamos dar continuidade às gravações. Já gravamos algumas faixas e já fizemos a base de outras. O disco vai estar pronto até ao final do ano, para lançar no começo do ano que vem.
Pode dizer algo sobre o novo disco? O estilo vai mudar?
Vai ser um pouco diferente. Vai ser um disco com uma sonoridade mais contemporânea. Vou trazer um pouco de eletrônico mesclado com os ritmos de Maranhão. Este disco (Todo Domingos) é mais acústico. Violão de sete cordas… o próximo álbum vai ser mais guitarrístico e vai caber mais em shows grandes (risos)
Acha que é inevitável – ir desde uma música mais regional até uma sonoridade mais… mainstream, para todos?
Sim, acredito que é um trajeto natural.
Obrigado pela entrevista.
Rozmawiał: Marek Cichy