Na tropie Makumby w Brazylii – Czarownice – część…
Okazuje się, że nie tylko Makumba sieje postrach w Brazylii. Na wyspie Florianopolis w stanie Santa Catarina przerażenie budzą czarownice. Skąd w kraju gdzie główne religie pozachrześcijańskie to religie afrykańskie wzięły się wiedźmy?
Tym razem moim miejscowym przewodnikiem jest Natalia, którą poznałam przez internetowy serwis CouchSurfing i zaproponowała mi tzw.”coucha” – sofę, a więc mój chwilowy dach nad głową.
Pod koniec wieku XVII Portugalczycy wymyślili co zrobić z Brazylią. Jak wiadomo, przez wiele lat nie interesowali się nią – wtedy nazywaną jako Vera Cruz albo Santa Cruz.– prawdziwa ziemia bądź święta ziemia. Portugalczycy w przeciwieństwie do swoich sąsiadów nie znaleźli w Ameryce Południowej swojego El Dorado. W wyniku własnej klęski na kilkadziesiąt lat pozostawili Brazylię samą sobie. Wtedy w XVII wieku postanowili, że wywiozą tam pierwszych dezerterów. Kto nie był większym przestępcą ówczesnych czasów jak piękne kobiety oskarżone o czary? Czarownice te zostały wywiezione z portugalskich wysp Azory na wyspę Santa Catarina w Brazylii. Tak więc mieszkańcy wysp Azory przywieźli do Brazylii swoje wierzenia, tradycje i …..czarownice. Na wyspie Santa Catarina powróciły do swoich poprzednich aktywności – zajęły się medycyną i położnictwem. Słowo czarownica przylgnęło do kobiet, które stosowały czarną magię w celu uzdrawiania ludzi.
Wiara w czarownice jest widoczna zwłaszcza w samym centrum wyspy – Lagoa da Conceição. To tu mieszka moja brazylijska koleżanka Natalia.
– Od zawsze bałam się czarownic. Jako małe dziecko dużo czasu spędzałam w domu babci. Wszelkie szpary w drzwiach czy w drewnianej podłodze przykrywała szmatami – wyjaśnia mi Natalia.
– Chyba żartujesz? – śmieję się. A co czarownice mają wspólnego z dziurami w podłodze?
– Moja babcia po dziś dzień wierzy, że czarownice u nas dostają się przez szpary w drzwiach. Sama nie wiem czy w to wierzyć, ale to zaraźliwe! Ja też zawsze kładę wszędzie szmaty.
– Myślisz, że nas teraz słyszą czarownice? – żartuję sobie.
– Tobie to mówię w tajemnicy. Przyjaciołom mówię, że to przeciwko szczurom. Podobno kręcą się tu gdzieś te gryzonie. Nie mogę przecież wyjść na wariatkę.
– A co myślisz o Makumbie? – dopytuję się.
– Teraz tego jest jakoś mniej, ale kilka lat temu wszędzie stały ołtarzyki.
– Ołtarzyki – krzyczę – Mam nadzieję, że nie aby poświęcić jakiegoś człowieka?
– To były takie mini ołtarzyki, zawsze stała zapalona świeca, smakołyki i pieniądze. To była zła Makumba. Jeżeli znalazło się taki ołtarzyk przed swoim domem, oznacza, że ktoś ci źle życzy.
– A po co tam są pieniądze?
– Pieniądze zawsze zwabiają ludzi. Ale nikt tego nie dotykał, nikt nic nie wyciągał z tego ołtarzyka. Zawsze to budziło moją ciekawość. Mówiona nawet, żeby się temu za bardzo nie przyglądać. Nigdy nie mogłam przejść obok tego obojętnie…
Okazuje się, że Makumba jest. I w tym momencie zaprzysięgłam sobie na wszystkie czarownice we Florianopolis, że Makumbę wkrótce dopadnę.
Agata Błoch